Recenzja: Adele – „25”

Album „25” Adele to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwany album tego roku. Nie ma się czemu dziwić. Adele skradła miliony serc, a przy tym podbiła listy przebojów na całym świecie!

Jaki jest nowy album?

Na to wydawnictwo artystka kazała sobie czekać aż cztery lata! Jaki jest? Tu pewnie wielu oddanych fanów Adele rozczaruje, bo w moim odczuciu album jest taki sam, jak poprzedni. Mimo, że gwiazda zmieniła producentów, szukała inspiracji u Madonny, to jej trzecia płyta jest dokładnie taka sama – może to jednak zamierzony zabieg?

Album przesycony balladami, a najlepszym kawałkiem jest singiel „Hello”, który już określono jako epicki model utworu, który jest perfekcyjnie melodyjny, z dobrą aranżacja i potężnym głosem artystki.

Każdy utwór na płycie jest nieskazitelny, co jak się może okazać jest wadą i to nie małą – są to idealnie skrojone, eleganckie i pięknie zaśpiewane piosenki . Każdy dźwięk jest na swoim miejscu, każda nuta równo zagrana w rządku, emocje szczere, prawdziwe,  a jednak trzymane na wodzy, nie przesadzają z wyrazem i nie szarżują jak można się czasem tego spodziewać.

Płytą bardzo łatwo się rozczarować. Można więc bez przeszkód nazwać Adele : nudną, przewidywalną czy właśnie rozczarowującą. Paradoksalnie o rozczarowaniu trudno mówić – Adele pozostała sobą, zrobiła kolejną płytę, która będzie najlepiej sprzedającym się albumem roku.

Te 11 piosenek zawartych na krążku przy pierwszym odsłuchu zabrzmi generycznie i stoi za tym pewna historia. Najnowszy album artystki jest rasowym owocem popkultury, a inspiracją piosenkarki było „ Ray f Light” Madonny. Adele jest współautorką wszystkich utworów na krążku. To jej osobiste zmagania z brakiem weny twórczej, były powodem tak długiej przerwy między albumami. Najciekawsze jest to, że prace nad albumem trwały cztery lata, koszty przekroczyły kilka milionów dolarów, a wszystko po to, aby album brzmiał jak klasyczny album sprzed lat. Do tego jeszcze nikt nie wyobraża sobie, aby Adele zaśpiewała inaczej.

Mam dziwne wrażenie, że artystka, w swoich nowych utworach zaśpiewała tak, jakby chciała dostać się na przesłuchanie do jakiegoś programu typu talent-show, na to wskazują popisy swym jakże nieskazitelnym głosem.

Album mnie rozczarował, nie jest lepszy od poprzedników i szczerze – nudzi ciągłe powtarzanie o stracie, bólu i przemijaniu, szczególnie jak słyszę to w głosie 27-latki, która życie ma dopiero przed sobą. Brak mi świeżości, czasem nawet po wsłuchaniu się w utwór nie oczekuję na coś, co będzie zapierało dech w piersiach. Adele ma bez wątpienia genialny głos, ale głos to nie wszystko – dla mnie wciąż za mało. (4/10)

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.