W czasach, gdy programy muzyczne produkują kolejnych „artystów”, którzy nie mają pomysłu na siebie, ale chcą zaistnieć, mamy jeszcze „zagubionych” Artystów (tak, przez duże A). W tym zgiełku programów talent-show, prawdziwym perełkom pomagają już doświadczeni koledzy z branży.
Doskonałym przykładem powyższego jest Ania Waraszko, której płytę mieliśmy okazję ostatnio posłuchać. Album jest ciekawy, ekscentryczny, a przede wszystkim zagrany na żywych instrumentach. W erze komputerów, gdzie instrumenty można stworzyć nie ruszając się sprzed komputera, u Ani na płycie słychać doskonale zgrzane i nagrane instrumenty. Sama mówi o sobie, że inspiracje czerpie od Niny Simon, czy Sade.
Uważam, słuchając jej płyty, że te inspiracje są czerpane w doskonały sposób. Nie odtwarza, nie naśladuje, słychać tylko nawiązanie i styl muzyczny, który do głosu artystki jest perfekcyjnie dobrany.
Często w redakcji słuchamy nieodpowiednio dobrane „głosy” do podkładu muzycznego. Waraszko wraz z producentem muzycznym – Piotrem Turkiem stworzyli dzieło godne każdego odtwarzacza muzycznego. Warstwa muzyczna wraz z tekstową zostały dopracowane pod głos Ani. Całość tworzy spójne i przyjemne dla ucha dzieło- do posłuchania dla każdego!
Ciekawe również jest to, że artystka jest przykładem osoby, która pochodzi z małego miasteczka, która walczyła o siebie i dążyła do spełnienia marzeń, aż wydała swoją upragnioną płytę.
Płytę doskonałą w każdej sekundzie jej odtwarzania. Niesamowity głos, który hipnotyzuje i wciąga w podróż po albumie, po historiach w niej zawartych. Nie będziecie żałować!
Polecam z całego serca!
8/10
https://www.youtube.com/watch?v=Evc84Iq3PY4