[RECENZJA]: Arctic Monkeys- Tranquility Base Hotel & Casino

„Houston, tu Baza Spokoju, 'Orzeł’ wylądował” – tak brzmiały pierwsze słowa Neila Armstronga, który był pierwszym człowiekiem stąpającym po Księżycu. Długo oczekiwany nowy krążek Arctic Monkeys inspiruje się właśnie ekspedycją Apollo 11 z 1969 roku, a Alex Turner i spółka tworzą koncepcyjny album opowiadający o ekskluzywnym resorcie „Tranquility Base Hotel & Casino” na jedynym satelicie naszej planety.

Zrezygnowanie z pisania utworów w klimacie idie- rocka na rzecz albumu utrzymanego w konwencji kosmicznej podróży, podkreśla odejście brytyjskiego zespołu od dobrze znanych przyziemnych kompozycji często opowiadających o codziennych sprawach szarych ludzi. Poprzedni krążek Arctic Monkeys „AM” wydany w 2013 roku, był pełen chwytliwych melodii, które zapadały w pamięć i nie były przy tym banalne, jednak również różnił się od poprzednich dokonań grupy. Piąty album Małpek okresem przejściowym dla zespołu, a „Tranquility Base Hotel & Casino” jest potwierdzeniem nowego oblicza Arctic Monkeys.

Pięć lat od wydania wspomnianego już albumu „AM”, lider Małpek, Alex Turner  zaskakująco zmienia wizerunek zespołu.  „Tranquility Base Hotel & Casino” jest leniwym krążkiem, który swoim brzmieniem może wydawać się ekskluzywnym nawiązaniem do muzyki  rockowej lat 70-tych.  Zespół kompletnie odcina się od punkowej zadziorności i energiczności, która cechowała go do czasu wydania „AM”.

Na płycie znajduje się 11 nowych kompozycji, które po kilku przesłuchaniach nie sprawiają wrażenia spójnej całości. Utwory są od siebie odizolowane i każdy z nich stanowi odrębny byt. Album z pewnością nie jest przeznaczony do tego, by szybko go przesłuchać i biec dalej. Wręcz przeciwnie- potrzeba czasu, by wczuć się w klimat „Tranquility Base Hotel & Casino” a trzeba przyznać, że jest on specyficzny.

Album ma swoje mocne strony w postaci utworów takich jak chociażby „Four Out Of Five”, który najbardziej przypomina wcześniejsze dokonania zespołu i wydaje się, że będzie dobrze brzmiał na koncertach. Kolejną kompozycją, która zasługuje na słowa uznania jest „She Looks Like Fun”. Utwór ma mroczny klimat a jego aranżacja przypomina nieco połączenie twórczości Beatlesów i Nick’a Cave’a. Kosmiczna ballada „Science Fiction” czy „Batphone” z rozbudowaną partią pianina, nawiązują do muzyki przełomu lat 60- tych i 70- tych oraz tworzą specyficzny klimat szóstego krążka Arctic Monkeys. Album jest również świetnie zmiksowany i pod względem technicznym nie można mu niczego zarzucić.

Warto zaznaczyć, że wszystkie utwory na płycie wyszły spod ręki Alexa Turnera i trzeba go pochwalić za ambicje i odwagę, którą się wykazał pisząc muzykę na „Tranquility Base Hotel & Casino”. Frontman wprowadził swoją koncepcję, która może nie zadowalać wielu fanów Małpek, jednak muzyka i artysta musi ewoluować, inaczej stanie w miejscu. To czy Brytyjczycy podążają w dobrym kierunku artystycznym zależy od gustów i oczekiwań słuchacza. „Tranquility Base Hotel & Casino” w wielu momentach brzmi dobrze, pozytywnie zaskakuje i interesuje, jednak brak spójności i pełnego odnalezienia się w nowej koncepcji działają na niekorzyść albumu.

 

Sebastian Mikiel

5,5/10

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.