Recenzja: Jakub Herfort – „Jakub Herfort”

W jaki sposób na początku kariery młodego artysty spalić jego debiut? Wydawca zrobił to książkowo!

Zaczniemy od początku, nie będę się rozpisywał znacząco nad albumem, bo po pierwszym przesłuchaniu nie miałem ochoty do niego wracać drugi raz …

Jakub Herfort, który wygrał kolejną edycję „Mam talent” wydał płytę! Okładka mnie nie zachęciła, jest kiczowata, z imieniem i nazwiskiem jak i informacją, że artysta jest zwycięzcą tego talent show. Może to zabieg celowy, aby płyta samym napisem się obroniła. Niestety tak nie jest. Album zrobiony na szybko, bez przemyślenia. Powstał zapewne tylko dlatego i tak szybko, aby nie zapomniano o tym artyście po zakończeniu emisji programu. Brak pomysłu na siebie, na swojego podopiecznego może, jednak przynieść więcej szkody niż pożytku. Takich wygranych mamy już na pęczki, kolejny wytwór z programu talent show, który nie ma własnego repertuaru i odgrzewa stare, stęchłe kotlety.

Każdy kto oglądał minioną edycję „Mam talent” i pamięta występy Jakuba zauważy, że na płycie nie ma niczego nowego. Możemy usłyszeć tutaj utwory zaśpiewane w programie. „Sway” Deana Martina oraz „Zacznij od Bacha” to kawałki zaśpiewane przez Jakuba w eliminacjach, a „Delilah” Toma Jonesa z kolei zapewniła Herfortowi zwycięstwo w  „Mam talent”.

Smutne jest również to, że Jakuba ciężko się słucha, gdy śpiewa w obcym języku. Wybaczyłbym meksykańskie „Besame Mucho” Consuelo Velázquez, gdyż artysta może mieć problem z akcentem, ale anglojęzyczne kawałki wychodzą mu naprawdę słabo i strasznie mierzi akcent w tych utworach.

Reszta płyty to oczywiste standardy: „Cheek to Cheek” Franka Sinatry, „Bo z dziewczynami” Jerzego Połomskiego, czy „When I Fall in Love”, które rozpropagował Nat King Cole.

Technicznie niczego nie można zarzucić, czuć i słychać tutaj studyjne warunki. Jakub ma potężny, dojrzały i męski głos, lecz nic poza tym.  Niczego na płycie nie ma spektakularnego, co by powaliło na kolana,  zrobiło na nas wrażenie. Artysta po prostu dobrze wykonał swoją robotę. Natomiast warto się zastanowić, czy potrzebna jest taka płyta? Duże prawdopodobieństwo, że dla wydawcy jest niezbędna aby wyciągnąć kasę ze sprzedanych egzemplarzy, by produkcja się zwróciła.

Nie winię artysty, że wydał taką płytę, bo jest amatorem stawiającym pierwsze kroki, ale Jakub swoją wokalizą powinien walczyć o odbiorców vintage’owych klimatów. Mamy na rynku muzycznym artystów z tego nurtu i wystarczyłoby więcej popracować z Jakubem, przygotować mu dobry materiał na płytę i z całą pewnością byłby to sukces. Natomiast dzięki tej płycie i pójściem przez wydawcę na łatwiznę mamy kiepską płytę z coverami.

Ocena 2/6

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.