Czego Mikromusic nie umie?

Nowa płyta 25 września.

To nie był i nadal nie jest dobry czas dla koncertujących muzyków. 

Raczej czas kumulowania, schowania do wewnątrz, patrzenia w przyszłość z lekkim niepokojem.

Rozmawialiśmy o tym niedawno, prywatnie, podczas omawiania jednego z projektów, z Robertem Szydło – basistą Mikromusic, producentem i realizatorem przynajmniej połowy polskiej, ambitnej sceny muzycznej. 

Ale to też czas na zaczęcie, skończenie i w końcu wywołanie nowych pomysłów. Zgranie ich na płyty, puszczenie w świat i czekanie na głos z niepokojącej otchłani jaką jest reakcja .

25 września – termin narodzin nowego, post pandemicznego dziecka zespołu Mikromusic. Album zatytułowano „Kraksa”. Tak, jakie imię nosi pies Natalii Grosiak. Nieprzypadkowo.

Jest więc o pięknie, trudach miłości, niesprawiedliwości, która jak szorstka pościel, ale i tak przychodzi ciepły sen. Jest o pożegnaniu. 

Surowe, jak zawsze intymne i bezpośrednie teksty, rzetelne, barwne aranżacje. Świeża, jesienna, doskonała zupa ugotowana przez doskonałych muzyków, której smak skręca trochę do dzieciństwa i znajomych brzmień lat 80-tych. Ale kto dziś tam nie skręca? Kto robi to tak dobrze jak „Kraksa”?

Mikromusic dawno wyrósł z ciasnych spodni z etykietą „wrocławski zespół”. Przyzwyczaił nas do ogólnopolskiej marki, do jakości, do przenikania do szpiku. Nie zawiedziecie się. Może na nowo odkryjecie. Muzyka – podróż.

Dużo chwalę?
Tak.

Mikromusic nie umie nas zawieść. 

Umieli kiedyś?

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.