[Recenzja książki] „Ataraksja” Tomasz Żak

„Ataraksja” to historia Wacława Wolfa, mężczyzny po przejściach, który w Jastrzębiu- Zdroju otrzymuje spadek po zmarłej tragicznie ciotce.  Są to co prawda tylko ruiny domu, ale uchował się w nich sejf z tajemniczą zawartością, którą nasz bohater postanawia odzyskać. I tak zaczyna się wyścig z nieznanym przeciwnikiem.

Akcja książki jest bardzo dynamiczna, pomimo niewielkiej objętości „Ataraksji” czytelnik znajdzie tutaj wypadek samochodowy, strzelaninę, tajemnicą organizację i jakżeby inaczej, młodą atrakcyjną kobietę. Oczywiście autor kilkakrotnie próbuje zaskoczyć czytelnika zwrotami akcji i niestandardowymi wydarzeniami, co sprzyja atrakcyjności książki. Mnie jednak w książce zabrakło stopniowania napięcia, niby ciekawiło mnie, co będzie dalej, ale nie czułam tego dreszczyku.

Postaci również są bardzo różnorodne. Przynajmniej w zamierzeniu, bo chyba nie do końca autorowi zamysł wyszedł. Główny bohater już w pierwszych akapitach przedstawiany zostaje jako outsider, przynajmniej taką próbę podejmuje Żak, ale jest w tym mało konsekwentny i w kolejnych rozdziałach Wolf robi się całkiem zwyczajny. Inni bohaterowie są już mniej charakterystyczni, co najwyżej Klementyna wyróżnia się specyficznym słownictwem, co z jednej strony uważam za plus, z drugiej jest to męczące, tym bardziej, iż to jej słownictwo zahacza o slang młodzieżowy i być może ta grupa czytelników ten aspekt odebrałaby jako coś super, dla mnie było to wręcz irytujące. Pewnego rodzaju smaczkiem jest też gwara śląska, chociaż wiem, że niektórych takie wtręty męczą.

„Ataraksja” zawiera pewne elementy, które bardzo lubię, mianowicie historia współczesna przepleciona jest wątkiem z przeszłości związanym z rozwiązywaną zagadką. Każdy, kto lubi takie sploty dwutorowej akcji, zapisze to powieści na plus. Nie jest to jakaś zamierzchła przeszłość, ale dla wielu lata osiemdziesiąte to także stare dzieje.

No i kolejna cecha książki, na która warto zwrócić uwagę: dla jednych wada, dla innych zaleta. Żak to następny pisarz, który swoją powieść stara się  uczynić dowcipną. Dla jednych jego styl będzie dowcipny, innych zirytuje, ale wszak o gustach się nie dyskutuje.

Książka jest lekka w odbiorze, napisana łatwym stylem. Pewną wadą mogą być przegadane fragmenty i pewna powtarzalność: kilkakrotne omdlenia, kilka zupełnie zbędnych scenek wymiotowania.

„Ataraksja” zaliczona została do gatunku: kryminał, sensacja, thriller. Myślę jednak, że bardziej pasowałaby tu przygotówka, poza tym lekkość formy i młodzieżowy język bardziej pasują właśnie do tego gatunku. I sądzę, że w „Ataraksji”  zasmakuje bardziej młody czytelnik, dla odbiorcy dojrzałego książka będzie zbyt „zielona”.

 

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.