Recenzja: Marcin Patrzałek – HUSH

Marcin Patrzałek to szesnastoletni gitarzysta, który dał się poznać szerszej publiczności dzięki udziałowi w programie „Must Be The Music”- od razu zawładnął sercami widzów. Wygrał program nie tylko z tytułem wirtuoza gitary, ale też jako jego najmłodszy laureat.

7 października  ukazała się  debiutancka płyta Marcina Patrzałka pod tytułem „HUSH”. Na płycie znajduje się 10 utworów, których większość napisał sam Marcin. Muzyk stara się wypracować swój własny – „perkusyjny” styl gry, który już na tę chwilę brzmi rewelacyjnie. Płyta z każdym akordem ciekawi, momentami wzrusza i skłania do refleksji. Nie jest to płyta przez którą przebrniemy lekko. Co zatem usłyszymy po włożeniu płyty do odtwarzacza? Prawdopodobnie najlepiej zagrane i najdoskonalsze melodie z gitary elektroakustycznej, jakie w życiu mogliście usłyszeć. Dźwięki zapadające w pamięć i zmuszające do wyższych emocji.

Melodie gitary wspierane są przez sekcje smyczkowe, perkusję, pianino oraz instrumenty elektroniczne, co tworzy niepowtarzalny klimat, przestrzeń i głębię wyrazu. Aranżacja płyty nie jest przypadkowa. Tworzy ona pełny emocji przekaz.

Można powiedzieć, że to co wyżej napisałem to spore uproszczenie. Są gitarzyści, którzy grają zarazem rewelacyjne solówki, jak i interesujące harmonie. No i są gitarzyści fingerstyle. Ludzie orkiestry, których palce zachowują się tak, jakby każdy miał palpitację, sami będący dla siebie całym zespołem. Jest to niesamowicie piękny widok, hipnotyzujący. Każdy kto miał okazję widzieć taki koncert ma przed sobą obraz Marcina majestatycznie grającego na gitarze.

Nie ma sensu opisywać każdego utworu. Polecam kupić płytę, a jeszcze lepiej przejść się na koncert, gdyż energia, którą Marcin  generuje podczas gry oraz jego perfekcjonizm, zostają w pamięci na długo.

Płyta idealna w każdym akordzie, przemyślania, trafia do serca i z pewnością przekona tych, którzy nie są do końca przyzwyczajeni do płyt całkowicie instrumentalnych. Album oderwie Was od rzeczywistości- odpoczniecie od „piosenek”, którymi jesteśmy karmieni w radio, które są dla mas i nie mają w sobie nic szczególnego, przyciągającego. Marcin udowadnia, że wydając swoją płytę dotrze do Waszej podświadomości, która pragnie wsłuchiwać się w dźwięk gitarowych strun.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.