Zdzisława Sośnicka „Odcienie samotności” (reedycja)

Zdzisława Sośnicka nie mogła zaliczyć rewolucyjnej (jak na polskie warunki, oczywiście) płyty „Moja muzyka” do sukcesów komercyjnych. Być może dlatego odeszła od brzmień w stylu funk i podążyła w kierunku muzyki disco połączonej z bardziej popowym brzmieniem. Efekt jej poszukiwań stanowi dwupłytowy album „Odcienie samotności”, który jest prawdziwą kopalnią (niestety w większości już zapomnianych) przebojów.

Mogłem się o tym przekonać, śledząc archiwalne wydania audycji Studio Gama, którą nadawano w pr. I Polskiego Radia. Piosenki: „A kto się kocha w tobie”, „Chcę być z tobą sam na sam”, „Czy jest gdzieś taki ktoś” uplasowały się na 3. pozycjach w comiesięcznych notowaniach roku 1979. Z kolei „Żegnaj lato na rok” oraz „Bez ciebie jesień” dotarły do 1. miejsc. W 1980 r. utwór „Z czego chmury w niebie są” trafił na 2. lokatę, a „Wybacz mi, przebacz mi jeszcze raz” – na 6. Sama Zdzisława Sośnicka znalazła się w ścisłej czołówce krajowych wykonawców w muzycznym podsumowaniu 1979 r.     

Pierwszy krążek otwiera monumentalna aria z filmu „Evita” (tu w polskiej wersji) „Nie czekaj mnie w Argentynie”. I jest to z pewnością jeden z jego najjaśniejszych punktów, m.in. dzięki znakomitemu tekstowi Bogdana Olewicza. „Ty nie pisałeś tyle lat. Stałam w oknie jak kwiat za szybą, gdzie czaił się mój czas”. Zdecydowanie mniejszym polotem wykazał się w kolejnym coverze, tym razem utworu „It’s a heartache” Bonnie Tyler, „Czy to warto?” („jestem sama tak jak pragnie mama”). Gdzieś pośrodku plasuje się „Nuda”, czyli „Da Ya Think I’m Sexy?” Roda Stewarta. Korzystne wrażenie pozostawia teatralno – bajkowa wersja piosenki „Once Upon A Time” Donny Summer pt. „W każdym moim śnie”.

Z przymrużeniem oka traktuję wyznanie „Tak chciałabym twoją żoną być”. Aranżujący ten utwór Janusz Piątkowski chyba zbyt mocno wsłuchał się w „Love Will Always Found You” Donny Summer. Choć z drugiej strony można powiedzieć, że jest to udana inspiracja twórczością czołowej gwiazdy ery disco. Z kolei „Chcę być z tobą sam na sam” zaskakuje ciekawymi rozwiązaniami harmonicznymi.

Nie samym disco żyje człowiek, dlatego na albumie „Odcienie samotności” znalazły się też utwory w stricte popowym stylu.

W „A kto się kocha w tobie” świetnie harmonizują z sobą (zwłaszcza we wstępie) gitara z syntetyzatorami. Od dawna zachwyca mnie nostalgiczna piosenka o dojmującej tęsknocie za kimś, kto jest tak blisko, a jednak tak daleko – „Raz na jakiś czas”. Co ciekawe, jest to kompozycja samej Zdzisławy Sośnickiej. Dobrze znana „Julia i ja” nadal nie chce się zestarzeć (faux pas byłoby wypominanie wieku kobiecie!), podobnie jak „Bez ciebie jesień”. Upływ czasu słychać z kolei po „Żegnaj lato na rok” (przetworzony wokal). Ilekroć słucham intra do piosenki „Czy jest gdzieś taki ktoś” mam uczucie déjà vu – podobne rozwiązanie melodyczne zastosowano we wstępie do „Wielkiej damy” Anny Jantar.

Klasą samą w sobie jest kompozycja Janusza Piątkowskiego „Wybacz mi, przebacz mi jeszcze raz”. Bogata, symfoniczna instrumentacja świetnie podkreśla nośność tego tematu. Jego kontynuację stanowi niejako „Wołaj, wołaj wciąż” z rozbudowanym wstępem, który stanowi najlepszą definicję tytułowych „Odcieni samotności”. Podobnie przejmujące wrażenie robi „Uchylcie mi serc waszych drzwi”.

W tym zestawie wyróżnia się utwór „Z czego chmury w niebie są”, który aranżacyjnie przywołuje klimat muzyki gospel.

Album „Odcienie samotności” ukazał się w sprzedaży w 1980 r. i wtedy też czytelnicy miesięcznika „Non Stop” wybrali go 5. najlepszą płytą roku. 34 lata później doczekał się kompaktowej reedycji (podobnie jak inne krążki z dyskografii Sośnickiej), dzięki czemu możemy na nowo poznać różne odcienie… ludzkich emocji.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.