11 Stycznia ukazał się drugi album zespołu List Otwarty – Hologramy.
Po debiucie wiedziałem czego można się spodziewać po tym zespole. Album debiutancki był od samego początku intrygujący i wyjątkowy, obszerny w nietuzinkowe dźwięki i bardzo charyzmatyczny głos wokalisty.
Drugi album to już rozwinięcie skrzydeł całej kapeli. Album bardziej gitarowo-muzyczny.
Przy drugim krążku słychać, że zespół się rozwija, słucha sam siebie, nie cofa się tylko wciąż eksperymentuje. List Otwarty nadal krąży dookoła rapu, ale w końcu pokazuje również swoją bardziej rockową twarz. Słuchając płyty dostrzeżemy, że większy nacisk został położony na progresywnego rocka.
Zniknęły natomiast niedociągnięcia, jakie mogliśmy usłyszeć na pierwszej płycie. Mamy do czynienia z bardzo przemyślanym, stonowanym i wybitnie spójnym, a zarazem bardzo chaotycznym albumem.
Z tym chaosem jest tak, że można go w zasadzie ująjc jako nieład artystyczny, jest nieco nieobliczalny. Odbiorca ma wrażenie pełnej emocjonalnej drogi, która dąży do spójności.
Cała ta nieobliczalność i chaos muzyczny wraz z melodeklamacją wokalisty nadaje wyjątkowości płycie. Widać ogromny potencjał na kolejne wydawnictwa od tego zespołu. Wokalista w sposób idealny potrafi zaakcentować emocje nawet podczas melancholijnego kawałka- mamy poczucie, że to ciągłe balansowanie na granicy gatunków muzycznych. To istotna i wyróżniająca się cecha płyty „Hologramy”.
Dobrze, że są nakierowani na swój własny, nietuzinkowi styl muzyczny. Takich zespołów jest niewiele na naszym rynku muzycznym, dlatego w pewnym stopniu List Otwarty jest prekursorem, za którym będą szli następni, którzy poszukują perfekcyjnych, wyjątkowych dźwięków.
5/6