„Piąte przykazanie” to już trzecia część serii kryminalnej z Dionizą Remańską na czele. Była policjantka, a obecnie prywatna detektyw ma coraz trudniejsze sprawy do rozwiązania. Tym razem mowa o zniknięciu chłopaka, który zaginął kilka miesięcy od zgłoszenia tego Dionie, a jego matka ma przeczucie, że ktoś
zamordował jej jedynego syna – Pawła. Podejrzenie pada na osobę mieszkającą w miejscowości Osiny, która podobnie jak Strzygom jest fikcyjną wsią. Maria Pisarek jest pewna swoich podejrzeń, ponieważ mieszkańcy wioski bardzo nie lubili Pawła. Nie może być jednak mowy o zamordowaniu, a o zaginięciu, bo ciała nadal nie znaleziono…
Jednak nic nie dzieje się bez przyczyny. Diona dowiaduje się, że Paweł Pisarek miał zamiłowanie do informatyki. Był dobry w swoim fachu i dzięki temu mógł znaleźć dodatkowe źródło dochodów – szantażowanie sąsiadów, gdyż wgrywał on szpiegowskie oprogramowanie na ich komputery i znał ich największe tajemnice. Policja w tym przypadku załamała ręce a sprawę umorzono, lecz Diona wzięła to na siebie, chcąc budować swoje doświadczenie jako detektyw.
To nie jedyny temat książki – Hanna Greń dodała oliwy do ognia rzucając Dionizie kolejną zagadkę do rozwiązania – dochodzenie dotyczące pobitego proboszcza parafii w Osinach. Okazuje się, że miał on na sumieniu tragiczne rzeczy, których się dopuścił, a gdy jedna z osób należąca do kościoła dowiedziała się o tym, nie myśląc o konsekwencjach, ruszyła do niego.
Hanna Greń podjęła się tematyki, która od kilku lat jest na ustach całego kraju. Pomimo to, jej książki czyta się naprawdę szybko. Dzięki przejrzystości, ciekawie zbudowanej fabule, zagadkach i naprowadzanych tropów, nawet nie zauważyłem kiedy kolejna część już została przeze mnie przeczytana. Autorka pozostaje wierna swoim pomysłom, co też jest bardzo ważne w tym przypadku – tworzy w tej serii miejsca, które nie istnieją, co jest świetne, ponieważ możemy przenieść
się do miejsca, którego tak naprawdę nigdy nie poznamy na żywo i może one pozostać w naszych głowach i wspomnieniach, takie, jakie my sobie wyobraziliśmy.