Pani Stanisława śpiewa tak, jak gdyby wszystkie emocje kumulowała tylko w dźwiękach. Gdy opowiada o lękach i samotności – jej głos płacze. Gdy rzecz dotyczy miłości i spełnienia – błąka się w nim uśmiech. W przerwach między kolejnymi utworami artystka dużo mówi, opowiada anegdoty ze swojego życia, dzięki którym na twarzach zebranych osób pojawia się uśmiech.
Na koncert w kinie przyszedł nadkomplet publiczności, trzeba było krzesła dostawiać, by dla każdego zrobić miejsce. Koncert został zakończony owacjami na stojąco.
Mnie Stanisława Celińska zaczarowała, nie tylko dlatego, że chętnie słucham piosenki aktorskiej, lecz przede wszystkim perfekcyjną manierą sceniczną, w której nie sposób się nie zakochać!
Serdecznie polecam koncerty Stanisławy Celińskiej :), a samej Artystce życzę wielu tak wyśmienitych występów.
Relacja i zdjęcia: Krzysztof Trefon