Światowej sławy śpiewaczka operowa oraz ikona polskiego rocka wystąpili w duecie na jednej scenie. To niezwykłe przedsięwzięcie muzyczne dopełniła orkiestra symfoniczna Filharmonii Sudeckiej.
Koncert odbył się w niedzielę – 27 września w Hali Stulecia we Wrocławiu.
Artyści wykonali największe hity operowe, operetkowe i musicalowe, nie zabrakło również utworów, które dotychczas wykonywał Krzysztof Cugowski.
To znamienite wydarzenie było prawdziwym wyzwaniem dla wszystkich uczestniczących w nim artystów. Koncert zakładał bowiem pewnego rodzaju „zamianę ról”, zgodnie z którą Krzysztof Cugowski wykonał razem z Aleksandrą Kurzak utwór operowy, zaś Artystka zaśpiewała utwór rockowy.
Wyszło im to perfekcyjnie!
Publiczność była zachwycona, słysząc swoich idoli w niecodziennym repertuarze.
Krzysztof Cugowski po raz kolejny udowodnił, że jest artystą, którego możliwości wokalne z wiekiem rosną. Wielki talent!
Dodatkowo towarzystwo drugiej tak samo szczególnie utalentowanej Aleksandry Kurzak nadało koncertowi wyjątkowy klimat.
Taki duet nie trafia się często, dlatego z ręką na sercu należy przyznać, że niedzielny koncert był wydarzeniem roku!
Zapraszam do obejrzenia zdjęć.
Na marginesie pozwolę sobie poruszyć jeszcze jeden temat-pracy fotoreporterów. Wiem, że relacja z koncertu to nie jest odpowiednie miejsce na wylewanie żali, ale sytuacja z koncertu na koncert robi się coraz bardziej poważna, zatem zmuszony jestem co nieco wspomnieć. Rozchodzi się bowiem o reakcję publiczności na fotoreporterów.
Ludzie ( o publiczności mowa), którzy mianują się fanami i znawcami muzyki operowej zachowali się skandalicznie.Wielokrotnie byłem szarpany za rękaw koszuli-bo zasłaniam, bo przeszkadza komuś klikanie lustra w aparacie, bo denerwuje moje chodzenie po hali.
Powinienem zacząć od tego, że bardzo Was proszę Czytelnicy, zastanówcie się dlaczego zwykle nie ma fotoreporterów w filharmonii, operze i teatrze? Aby nie przeszkadzać muzykom, aktorom i publiczności. Doskonale wiemy, jak ważne jest by było w tych miejscach cicho celem skupienia się na muzyce, odbiorze, ale bardzo proszę, a wręcz apeluję o uszanowanie również naszej pracy.
Nie chodzimy po sali dla przyjemności. Gdyby tak było siedzielibyśmy grzecznie wśród publiczności oddając się błogiej relaksacji. Tak jednak nie jest, bo…jesteśmy w pracy! Ot co!
Właśnie w tym miejscu godzi się zauważyć, że po koncercie wielu z Was przyszło do domu, włączyło komputer i w internecie szukało zdjęć z wydarzenia. Zdjęć, których wykonywanie tak bardzo irytowało najgorliwszych fanów…