Michał Kozłowski – „Ścieżki Eyth” [RECENZJA]

„W krainie wiecznego lodu wciąż słychać mroczne echa przeszłości…”

Querth zostało opanowane przez zimę, gdy niziołek Pipper i elfka Gensefael – para wędrownych bardów – spotkali trójkę dziwnych wędrowców w miejscowej oberży: wysokiego elfickiego najemnika, wychudzonego półelfa – maga oraz czerwonowłosą, rogatą kobietę z rasy piekłorodnych. Nowo przybyli wywołują niepokój wśród gości, ale zdolni muzycy szybko łagodzą napiętą atmosferę i zyskują sympatię tajemniczych przybyszów. Wkrótce wychodzi na jaw cel ich podróży – Erôth Egraz, nieodkryta kraina wiecznego lodu, w której znajduje się jedno ze źródeł mocy.

Para minstreli postanawia towarzyszyć niezwykłym wędrowcom w podróży aż do krasnoludzkiego miasta Beor Arûna, pragnąc zmienić swoje życie i przeżyć prawdziwą przygodę. Jednakże, podróż, która miała być pełna ekscytujących wydarzeń, szybko ukazuje brutalne realia świata. Jakie przeszkody i niebezpieczeństwa staną na ich drodze? Nikt z nich nie podejrzewa, jak wiele mrocznych tajemnic kryje lodowa pustynia.

 

Staroszkolne fantasy

Ścieżki Eyth to staroszkolne fantasy w pozytywnym i negatywnym znaczeniu. Mamy tutaj wielką wojnę, która wydarzyła się kilka stuleci wcześniej (bardzo oryginalnie, wcale nie widziałem tego już kilkadziesiąt razy wcześniej), masę typowych dla gatunku ras (elfy, krasnoludy, niziołki, gnomy, trolle, orki, ogry i wiele, wiele więcej) i prostą, nieskomplikowaną fabułę. Widać tu silne inspiracje autora Tolkienem i innymi wielkimi twórcami.  Ale wcale nie musi to być wadą. Dawniej zaczytywałem się w tego typu książkach fantasy, a ta jest tego duchowym spadkobiercą, coraz rzadziej się takie spotyka. Wielbiciele odnajdą się w tym od razu.

 

Niewątpliwym plusem jest też to jak świetnie autor opisuje scenerię i zdarzenia, które dzieją się w trakcie podróży bohaterów, co przyciąga uwagę czytelnika i wprowadza go w ten świat. Chociaż nie jest jakoś wybitnie skonstruowany. Mróz wręcz czuć na skórze, a nieustanny nastrój niebezpieczeństwa nie pozwala odetchnąć. I dalej jest to napisane prostym językiem, przez co lektura nie męczy. Opisy walk też dają radę, wiadomo co, gdzie i z kim, bez zbędnego chaosu.

 

Ale nie bez wad

Za to bohaterowie i dialogi to ogromne wady książki. Ekspozycja jest mało zręczna i wręcz nachalna. Postacie rozmawiają o czymś co i tak wiedzą, tylko po to, żeby autor mógł nam wyjaśnić co i dlaczego się dzieje. Nie wiem po co zostało to w ogóle wplecione w treść, na końcu książki jest swego rodzaju leksykon wiedzy o świecie, gdzie jest wyjaśnione dokładnie to samo. Bohaterom brak wiarygodnej motywacji, a wątek romansowy jest jednym z gorszych jakie czytałem kiedykolwiek. A niestety jest dość istotny i zajmuje dużo miejsca.

 

W każdym razie – książka nie jest wybitna, ale potrafi umilić kilka wieczorów. Zwłaszcza miłośnikom fantasy, którzy mają ochotę na coś mniej skomplikowanego. Pod warunkiem, że przymkną oko na jednak dość widoczne wady.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.