Rycerz Bruno Scozzi znów musi zmierzyć się z niezwykłymi wyzwaniami i śmiertelnymi zagrożeniami, które mogą kosztować życie nie tylko jego, ale i bliskich mu osób. W miarę jak mnożą się przeszkody, zagadki i tajemnice stają się coraz bardziej skomplikowane. Dlaczego Zakon Joannitów wykazuje zainteresowanie jego losem? Co naprawdę oznacza tajemniczy list od starożytnego arabskiego maga? I dlaczego magiczne istoty pojawiają się na maltańskich pustkowiach? W międzyczasie Bruno próbuje zgłębić sekrety swojej towarzyszki, byłej zakonnicy Soave. Jednak wszystko to blednie, gdy na horyzoncie pojawiają się nieznane, budzące grozę statki.
Powrót Bruna Scozziego – kontynuacja z potencjałem
Po przeczytaniu „Maleficjum” z niecierpliwością sięgnąłem po drugą część „Trylogii Maltańskiej” Marcina Mortki – „Dżin”. Kontynuacja losów Bruna Scozziego nie zawiodła mnie, choć miała swoje wzloty i upadki. Już na starcie zauważyłem, że autor podszedł do drugiego tomu bardziej pewnie, a sama fabuła płynie znacznie swobodniej niż w pierwszej części. To sprawiło, że lektura była płynna i przyjemna, a tempo wydarzeń wyraźnie przyspieszyło.
Dynamiczna fabuła i zwroty akcji
Największym plusem „Dżina” jest zdecydowanie akcja. Praktycznie od pierwszych stron coś się dzieje, a Bruno i jego towarzysze muszą stawić czoła kolejnym niebezpieczeństwom. Motyw dżina, który nawiedza domostwo Bruna, napędza fabułę, a jego tajemnicze zamiary dodają historii intrygi. Z jednej strony mamy zagrożenie ze strony tej nieprzewidywalnej istoty, z drugiej – kolejne potyczki i poszukiwania potężnych artefaktów. Zwroty akcji były na tyle dobrze przemyślane, że nie sposób było przewidzieć, co wydarzy się dalej, co sprawiało, że ciężko było oderwać się od książki.
Postacie – stare i nowe twarze
Podczas lektury z przyjemnością śledziłem rozwój znanych już bohaterów, zwłaszcza Bruna, którego burzliwe życie emocjonalne i wewnętrzne dylematy zostały pokazane w bardziej szczegółowy sposób. Cieszy mnie to, że Mortka poświęcił więcej miejsca na ukazanie wewnętrznych zmagań bohaterów, co wprowadza nową, bardziej psychologiczną warstwę do fabuły. Mimo to, muszę przyznać, że mimo sympatii, jaką darzę Bruna, nie udało mi się z nim w pełni zżyć. Bohaterowie, choć barwni i interesujący, czasem wydają się zbyt odlegli, by w pełni wzbudzić emocjonalne zaangażowanie.
Klimat Malty
Jednym z najmocniejszych punktów książki jest jej tło – Malta, w której czuć historyczne napięcia i gorącą atmosferę . Trzeba przyznać, że Marcin Mortka potrafi przenieść czytelnikado XVI-wiecznych krajobrazów wysp Malty i Gozo. Znów świetnie wykorzystał fakty historyczne, tworząc wiarygodną, a zarazem pełną magii scenerię. Dżiny, magia, goecja – te elementy fantasy zgrabnie splatają się z historycznym tłem, co daje unikalny klimat powieści. Jedynie brakuje mi nieco więcej eksploracji tych magicznych wątków. Mam nadzieję, że w trzeciej części autor poświęci im więcej uwagi.
Humor i dialogi – znak rozpoznawczy Mortki
Jednym z elementów, który wyjątkowo przypadł mi do gustu, są dialogi. Mortka znany jest z lekkiego, pełnego humoru stylu, a w „Dżinie” tego nie brakuje. W porównaniu z pierwszą częścią, w której humor pojawiał się sporadycznie, tutaj autor w pełni wykorzystał swoje możliwości. Dynamiczne wymiany zdań między postaciami, ironiczne komentarze i zabawne sytuacje wielokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy. To dzięki temu książka zyskała na lekkości, mimo że fabuła miejscami była dosyć poważna.
Słabsze strony – emocje i wątki poboczne
Choć „Dżin” jest zdecydowanie udaną kontynuacją, ma kilka mankamentów. Największym z nich jest, jak wspomniałem wcześniej, brak silniejszego emocjonalnego związania z postaciami. Pomimo świetnej fabuły, dynamicznej akcji i ciekawych dialogów, bohaterowie, choć barwni, nie zawsze wzbudzają głębokie emocje. Poza tym, niektóre wątki poboczne, zwłaszcza związane z magią i artefaktami, mogłyby być bardziej rozbudowane. Czułem, że autor skupił się na głównej osi fabularnej, ale nie do końca wykorzystał potencjał, jaki niosą za sobą magiczne przedmioty czy goecja.
Podsumowanie – udana kontynuacja z potencjałem na więcej
Podsumowując, „Dżin” to solidna, pełna akcji i humoru kontynuacja, która na pewno przypadnie do gustu fanom „Maleficjum” oraz miłośnikom fantastyki historycznej. Marcin Mortka po raz kolejny udowodnił, że potrafi stworzyć wciągającą historię, która łączy w sobie elementy historyczne i magiczne. Mimo drobnych mankamentów, jak brak silniejszej więzi z bohaterami czy niedostateczne rozwinięcie wątków pobocznych, książka wciąga i zaskakuje na każdym kroku. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom i liczę, że autor w pełni wykorzysta potencjał, jaki stworzył w tej serii.