Właśnie trafiła w moje ręce debiutancka książka Michaliny Remisz „Camgirl”, której akcja skupia się na dwu wątkach. Pierwszy z nich ma charakter kryminału, mianowicie zaginęła Gosia, dziewczyna pracująca w internetowym seksbiznesie. Odnaleźć ją próbuje policja oraz Marcelina, dawniej przyjaciółka, teraz raczej wróg. Tu oczywiście pojawia się drugi wątek, czyli romans pięknej- jakżeby inaczej- Marceliny i oczywiście bardzo przystojnego policjanta Marcela.
Książkę czyta się bardzo szybko, przede wszystkim dlatego, że jest to utwór niewielki jak na dzisiejsze realia, powieść liczy troszkę więcej niż 200 stron, co jest dużą zaletą, bo wątek kryminalny jest wyczerpująco omówiony, poczynając od zaginięcia Gosi, poprzez kilka działań śledczych do momentu kulminacyjnego, czyli dotarcia do sprawcy i poznania jego motywów. I zostaje jeszcze dużo miejsca na część nazwijmy to romantyczną. Niewątpliwie takie zestawienie jest fajne, wielu czytelników szczególnie płci żeńskiej lubi tego typu miks, oczywiście w odpowiednich proporcjach. W przypadku „Camgirl” początek to przewaga kryminału, niestety im bliżej końca tym więcej romansu ze stratą dla treści.
Przykro mi stwierdzić, ale autorce nie wyszły wiarygodne postaci. Mnie nie przekonał żaden bohater, żadnego też nie polubiłam, a wspominana tu parokrotnie Marcelina budziła wręcz moją niechęć. Pozostałym postaciom też bliżej do karykatur niż prawdziwego życia. O przedstawionych tutaj policjantach i ich nieudolnym, nieprofesjonalnym zachowaniu nie wspomnę, bo nawet ja czuję się obrażona takim ich obrazem, chociaż z tym zawodem nie mam nic do czynienia.
Najgorzej niestety wypadła strona językowa. Tak dziwnego stylu nie spotkałam już bardzo dawno. Przesadnie kwiecisty język, nadmiar przymiotników, górnolotnych porównań sprawił, że odbiór powieści był męczący i irytujący. Czasem mnie śmieszył, częściej jednak denerwował ten dziwaczny język, z którego- zamiast delektować się treścią, jakby wypadało przy normalnej książce- ja wyłapywałam dziwadełka typu: „zimny prysznic, który przeszedł Marcelinie przez kręgosłup”, albo „oczami przeszywał pusty punkt na podłodze, a na jego ciele malował się wyraźny niepokój” czy na koniec „Gosia była dla niego trudna. Wciąż kąsała jego męską dumę”. Wiem, czepiam się, w końcu „Camgirl” to debiut, więc autorka ma prawo do błędów, dopiero się uczy i niektóre fragmenty dają nadzieję na niezłe kryminały w przyszłości, ale Pani Michalino, proszę darować sobie romansiki, kryminał lepkiej Pani wychodzi. Poza tym jakiś redaktor czy inny współpracownik mógłby trochę podpowiedzieć.
Dużym pulsem powieści jest zaprezentowanie pracy camgirl, kamerki, erotyczne pokazy, pikantne rozmowy, zalety i zagrożenia oraz wszystko inne związane z tą profesja.
Podsumowując „Camgirl” Michaliny Remisz to debiut, na który na pewno warto zwrócić uwagę. Książka ma spore niedociągnięcia, duże zastrzeżenia mam szczególnie w zakresie języka, jednak wątek kryminalny mogę spokojnie zaakceptować. Motyw romansu miłosiernie pominę milczeniem, lepiej jakby go nie było wcale.
Jedyne co wyszło słabo i niewiarygodnie to ta recenzja. Książkę czytałem i mam zgoła odmienne zdanie na jej temat
Książka: 250 stron
„rzetelna” recenzja: troszkę więcej niż 200 stron xD
Widać z góry negatywne nastawienie i brak obiektywizmu, nawet po tym suchym fakcie co do ilości stron, więc recenzja raczej niewiele warta.
PS paradoksalnie zachęciła mnie do kupna po tym jadzie który się tu wylał na biedną debiutantkę