Jesteś aktorką znaną szerszej publiczności z ról w popularnych, polskich serialach telewizyjnych. Od kariery aktorskiej zrobiłaś jednak kilkuletnią przerwę. Czy mogłabyś opowiedzieć, co skłoniło Cię do takiego kroku?
Edyta Nestorowicz: Do przerwy skłonił mnie wyjazd zagranicę, a dokładniej – do Monachium. Jestem związana z tym miastem od ponad dekady. Tu poznałam Sebastiana – obecnego męża i rodowitego Niemca. A także wspaniałych przyjaciół. Poznałam również kulturę bawarską. Każda pora roku ma swój festyn. Ogólnie jest tu kolorowo, ludzie są bardzo otwarci i uśmiechnięci. Ja nigdy nie wyobrażałam sobie wyjechać z Warszawy, która była moim wymarzonym miastem. Okazało się, że w Monachium także znalazłam swoje miejsce. Być może za sprawą tego, że architektonicznie, wizualnie i mentalnie to miasto jest niesamowicie zbliżone do naszej stolicy.
Czym zajmowałaś się przez ostatnie lata?
W ostatnich latach bardzo dużo się działo w moim życiu prywatnym. W 2018 roku niespodziewanie zmarł mój kochany ojciec. Ciężko było mi się z tego otrząsnąć. Niedługo po śmierci taty, poznałam mojego przyszłego męża. W 2020 zrealizowałam swój autorski projekt muzyczny – latynoski singiel „Baila me” z teledyskiem.
Jak zniknięcie ze świata filmowego zmieniło Twoje podejście do aktorstwa?
Moje podejście jest dużo bardziej dojrzałe i świadome. Potrafię doskonale oddzielić świat realny od iluzji. Na pewno przyczyniły się do tego wydarzenia z życia, jak i praca nad sobą oraz poszerzanie świadomości poprzez rozwój osobisty. Sukcesywnie także zmieniał się mój styl życia i dieta.
Niedawno podjęłaś decyzję, aby powrócić do zawodu. Czemu akurat teraz?
Po prostu poczułam, że nadszedł właściwy czas, że jestem gotowa na powrót.
Kilka lat temu wydałaś singiel “Bailame”. Jak narodził się pomysł na ten projekt muzyczny?
Od dziecka uwielbiałam latynoski temperament – telenowele i język hiszpański. To mi w duszy gra. Zawsze chciałam podzielić się tym ze światem.
Oprócz muzyki latynoskiej, interesujesz się także tańcem, sportem i zdrowym odżywianiem. Co motywuje Cię do takiego stylu życia?
Aktywny tryb życia prowadzę od dziecka. Także taniec to moja ogromna pasja, dzięki, której czuję, że żyję! Nie powiem nic odkrywczego, ale poprzez taniec możemy wyrazić ukryte w ciele emocje. Aktualnie na topie jest zdrowy styl życia. Ludzie mają dużo większą świadomość. W moim przypadku sytuacja była dynamiczna. Naturalnie odchodziły ode mnie pewne nawyki żywieniowe. Uwielbiam także eksperymentować z kuchnią wege. Jelita to nasz drugi mózg, więc jeśli one są zadowolone, to i nasz mózg rozjaśniony i funkcjonuje na wyższych obrotach.
Jak wspominasz role w tak popularnych serialach jak „Na dobre i na złe”czy „M jak Miłość”?
Role w tych serialach wspominam bardzo miło! Poznałam świetnych ludzi z pasją. Atmosfera na planie była wyjątkowo przyjazna. Z sentymentem myślę o (nieżyjącym już) reżyserze pracującym przy serialu „Na dobre i na złe” – Marcinie Mayzlu. Z sympatią wspominam także reżysera Radosława Piwowarskiego.
Jesteś także aktorką teatralną. Co ta forma ekspresji aktorskiej wnosi do Twojego życia?
Gra w teatrze to zupełnie inna forma aktorska. Kontakt z żywym widzem, a także możliwość zbudowania i przeanalizowania postaci dogłębnie. Tu nie ma szansy na dubel. Praca nad spektaklem wymaga pełnego zaangażowania. Zawsze przed wejściem na scenę czuję skok adrenaliny. Ale będąc na niej, przechodzę przez drzwi do innego świata. Daję życie bohaterce granej przeze mnie. Doświadczenie z życia wykorzystuję w grze aktorskiej, a nie odwrotnie. W życiu nie gram. Nie stosuję sztuczek. Grupa ludzi tworzących teatr także tworzy swój świat, jak każda rodzina, z resztą na podobnej zasadzie jak grupa aktorów długo grająca w serialu.
Skąd czerpiesz inspirację i siłę do działania?
Inspiracje czerpię głównie z serca, ale także z nauki. Jak już wspomniałam, rozwój osobisty, słuchanie podcastów i czytanie daje mi bardzo dużo. Także ćwiczenia oddechowe, wyżej wspomniany taniec (chodzimy razem z mężem na taniec towarzyski), słuchanie muzyki, medytacja oraz dobre kino. Stawianie sobie wyzwań i potem ich realizacja przynosi niesamowitą satysfakcję. Także wsparcie najbliższych – męża, rodziny oraz przyjaciół jest ogromną podporą.
Żyjemy w czasach, w których wiele osób się spieszy i nie zwalnia tempa, szczególnie w kwestiach związanych z karierą. Jakie wartości możemy wynieść, kiedy na chwilę zwolnimy i zrobimy sobie świadomą przerwę?
To prawda – świat pędzi, to Rollercoaster, z którego ciężko choć na chwilę wyskoczyć. Sama też zazwyczaj żyję bardzo szybko, jednak uważam, że trzeba czasem zwolnić i nabrać dystansu. Pewnie nie jeden raz w życiu… Wyjść z nową energią i świeżością. Naładowaną baterią. Przede wszystkim docenić to, co się ma i co jest najważniejsze w życiu – rodzina, przyjaciele, ponadczasowe wartości takie jak miłość. A miłość to przede wszystkim obecność i dzielenie się swoim czasem, mimo, że jest go nam ciągle za mało. Jednak priorytety! Cieszyć się z małych rzeczy, delektować naturą, uśmiechem bliskich, dzielić radości i smutki, być oparciem i uczyć się ciągle czegoś nowego, bo człowiek naturalnie stworzony jest do rozwoju. Kto stoi w miejscu – cofa się. A świat ewoluuje. Jedyną stałą w życiu jest zmiana.