[Recenzja książki] „Dysharmonia” Bartosz Szczygielski

„Dysharmonia” Bartosza Szczygielskiego to druga część cyklu, w którym główną rolę odgrywa Alicja Mort. W tym przypadku autor od pierwszych stron prowadzi narrację w dwu płaszczyznach czasowych- współczesna jest skromniejsza, przeszłość bardziej rozbudowana, przy czym należy zaznaczyć, iż nie jest to odległa przeszłość, a okres obejmujący pięć dni poprzedzających wydarzenia bieżące. Alicja Mort prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia kilku kobiet, listę otwiera kilkuletnia koleżanka z klasy naszej bohaterki, która zaginęła trzydzieści lat temu, a teraz w kapsule czasu odnaleziono jej dłonie. Rejestr zamyka studentka, której nikt nie widział od kilku dni. Zaginięcia łączą się z Alicją poprzez zmarłego właśnie jej mentora, byłego policjanta Edwarda Górskiego. A współcześnie Alicja, aby ocalić życie, musi się uwolnić, bo tajemniczy sprawca przykuł ją z niewiadomych powodów w nieznanym miejscu.

Pierwsze, co nasuwało mi się podczas lekturze „Dysharmonii” to spokój. Powieść, pomimo, że jest kryminałem, charakteryzuje się wyważonym tonem. Nie znaczy to oczywiście, iż historia jest nudna, wręcz przeciwnie, treść mocno mnie wciągnęła, i jak przystoi na rzetelny kryminał, wzbudziła mocne zainteresowanie. Bardziej chodzi mi o to, że po pierwsze postacie budziły pozytywne uczucia, swobodnie mogłam kibicować poszczególnym bohaterom, ale jednocześnie relacje między różnymi osobami nie były przesłodzone, tylko realne i życiowe- z sympatiami i niechęciami.

Na uwagę zasługuje również intryga. Jest atrakcyjnie skonstruowana, przede wszystkim wzbudza ciekawość, bo rzeczywiście pomysł na zbrodnię Szczygielski miał niebanalny. Rozwiązanie także było przekonujące. Może tylko w zakończeniu zabrakło mi większego skupienia się na osobie sprawcy. Niby wszystkie elementy są na swoim miejscu, ale- w odróżnieniu od opinii większości powieści, gdzie często słychać głosy czytelników, którzy uważają ją za przegadaną- tym razem utrzymuję, że ostatnie fragmenty można było mocniej rozbudować, dokładniej przedstawiając sprawcę, aby nie pozostawał li tylko nazwiskiem z jednym czy dwoma epizodami z życia, mocniej też zaakcentować  motywy jego postępowania.

Uważam wiec „Dysharmonię” za bardzo udaną powieść kryminalną, która budzi pozytywne emocje poczynając od ciekawości czy zaintrygowania po sympatię dla większości postaci. Jednocześnie książka nie zmusza czytelnika do gryzienia ścian z nadmiaru napięcia, a wyważone emocje sprzyjają relaksowi. Fabuła jest wiarygodna i mocno osadzona w realnym życiu, co na pewno będzie zaletą dla osób zainteresowanych zarówno powieścią obyczajową jak i kryminałem.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.