[Recenzja książki] Hanna Greń „Pięć i pół śmierci”

Hanna Greń zaprezentowała nam swoją kolejną powieść „Pięć i pół śmierci”. Akcja rozpoczyna się bardzo dynamicznie, czyli od odnalezienia ciała ewentualnego nastoletniego samobójcy. Niedługo potem w domku działkowym ktoś trafia na zwłoki kolejnego nastolatka, tym razem ewidentnie ktoś pomógł chłopakowi opuścić ten lepszy ze światów. Do śledztwa zostają zaangażowani policjanci z Bielska Białej. Śledztwa przeplecione są wątkiem obyczajowym, Zyta Zakrzewska spotyka swoją niewidzianą od prawie trzydziestu lat siostrę. Wydaje się, że istniejące obok siebie trzy zupełnie odrębne tematy nie mają punktów stycznych, ale w literaturze, podobnie jak w życiu, zdarzają się sytuacje bardzo przewrotne.

Powieść „Pięć i pół śmierci” przeczytałam w ciągu jednego popołudnia. Świadczy to po pierwsze o tym, że książka została napisana lekkim i łatwo „wchodzącym” językiem, który w żadnym punkcie nie stawiał mi oporu. Po drugie i chyba ważniejsze, treść była tak bardzo intrygująca, że nie można było się od niej oderwać. Akcja  utrzymywała zawrotne tempo, jedne sprawy zostawały rozwiązane, ale na ich miejsce wysuwały się nowe problemy i zagadki. W pewnym momencie autorka nawet podsuwała pewne sugestie rozwiązania, ale tylko po to, by za chwilę zachwiać pewnością odbiorcy i zmylić tropy. Tym samym powieść ciekawiła do samego końca, bo nic w niej jednak oczywistego nie było. A rozwiązanie okazało się trochę inne od spodziewanego, ale jak zawsze u Greń, logiczne i w pełni wiarygodne. Zresztą cała intryga miała w pełni sens i w żadnym stopniu nie była udziwniona. Wszystko takie, jak w życiu, niby niecodzienne, ale jednak normalne i racjonalne. Oczywiście w takim stopniu, w jakim ludzkie postępki takimi bywają.

Dużym plusem byli bohaterowie. Przede wszystkim przedstawieni zostali w sposób bardzo naturalny, bez przejaskrawienia, jak normalni ludzie z naszego otoczenia. Jedni mili, inni nie budzący sympatii, z wadami i zaletami, jak to bywa w codziennym życiu.

„Pięć i pół śmierci”, jak każda powieść Hanny Greń, stanowi świetną rozrywkę, umożliwia oderwanie się od codziennej rutyny, a jednocześnie pobudza do logicznego  myślenia. Dla mnie tylko szkoda, że jest to pojedynczy tytuł, a nie początek większej całości, a może jednak… Przyznaję, że polubiłam bohaterów i szkoda byłoby rozstać się z nimi na zawsze. Pani Hanno, może jednak dopisze Pani kolejne części o policjantach z Bielska Białej? Przeczytałabym z ogromną ochotą.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.