Seryjna brutalna morderczyni, psychoterapeutka celebrytka, dziennikarz alkoholik oraz gdzieś na marginesie wydawałoby się mało znaczący mąż psychoterapeutki. I cienkie nitki łączące wszystkich bohaterów, które stopniowo zaczynają tworzyć zgoła stalowe liny okrętowe. Wszyscy są w ten czy inny sposób ze sobą powiązani, ale czytelnik sam musi odkryć czym i dlaczego.
Książkę nie tyle przeczytałam, co wręcz pochłonęłam, chociaż na poziomie wydarzeń dzieje się niewiele, prawie nic, dopiero ostatnie strony tak naprawdę zawierają akcję, ale wtedy już bardzo dynamiczną, to i tak całą książkę czysta się z wypiekami na twarzy. Pomimo braku wydarzeń dzieje się dużo, tyle że w zakresie psychiki. Tutaj „akcja” wręcz pędzi, czytelnik ma zapewniony niesamowity rollecoaster. Bo tak w rzeczywistości nic nie jest takie, jakie zobaczyliśmy w obrazach z pierwszych stron. Autorka nieźle zabawiła się z czytelnikiem, przewracając wszystko na opak i prezentując obraz jak po trzęsieniu ziemi. A mnie się to podobało.
Po „Podążaj za motylem” sięgnęłam niemal na ślepo, nie miałam wcześniej do czynienia z Marttą Kaukonen, autorka dopiero debiutuje w naszym kraju (nie znalazłam informacji, czy to również debiut pisarki w Finlandii), ot spodobał mi się opis. No i zostałam wynagrodzona, książka jest prawdziwą torpedą. Nie tylko ma elementy dobrego thrillera, to dodatkowo jest świetna pod względem psychologicznym, powiedziałabym nawet, iż miłośnicy powieści psychologicznych mogą być nawet bardziej zainteresowani tą pozycją, chociaż i zwolennicy thrillera nie zawiodą się.
Książka została napisana niesamowicie lekko, zaś postaci są intrygujące, bardzo solidnie opracowane. Treść została przekazana z punktu widzenia kilku bohaterów, każde opisywało swoje przeżycia w pierwszej osobie liczby pojedynczej, ale każdy z nich był tak dobrze narysowany, że nie miałam problemu z ich rozróżnianiem, no i duża zaleta, nikt nie został przekoloryzowany.
Napięcie też zbudowane jak przykazał Hitchcock: na wstępie rzucona petarda, a potem coraz większe i większe emocje. Do tego krótkie rozdzialiki, których- przyznam, nie lubię- ale tu sprawdziły się rewelacyjnie.
Powieść „Podążaj za motylem” przeczytałam w zasadzie w jednorazowym podejściu, ponieważ książka należy do tych, które trudno odłożyć, a wszystko dlatego, że wciąga, intryguje i nie daje wytchnienia, dopóty, dopóki nie dobrniesz do ostatniej strony. Teraz tylko pozostaje czekać na kolejny tytuł Martty Kaukonen i mieć nadzieję, iż okaże się równie dobry jak debiut.