Natalia Szroeder na polskiej scenie muzycznej
Natalia Szroeder to polska piosenkarka, autorka tekstów i kompozytorka. Do jej solowego debiutu doszło w lipcu 2012 roku, za sprawą singla „Jane”. Jeszcze w tym samym roku nagrała dwie piosenki z Liberem. W przeciągu kilku następnych lat, zdążyła wydać kolejne single, lecz nie znalazły się one na jej debiutanckim albumie. Z pierwszym singlem promującym jej debiut, z „Lustrami”, zgłosiła się do udziału w polskich preselekcjach do 61. Konkursu Piosenki Eurowizji w Sztokholmie. Ostatecznie zajęła piąte miejsce.
”NATinterpretacje”, jej debiutancki album, został wydany w 2016 roku. Znajdują się na nim największe hity artystki, takie jak: „Lustra”, „Zamienię cię” czy „Domek z kart”. W lutym 2021 roku nawiązała współpracę z wytwórnią płytową Kayax i zapowiedziała wydanie nowego materiału jesienią. Tak jak powiedziała, tak też się stało – albowiem 5 listopada br. ukazał się jej drugi solowy album pt. „Pogłos”.
Emocjonalny rollercoaster – „Pogłos”
„Pogłos” zawiera 11 utworów, trwa około 40 minut. Otwierają go „Początki”. Zaczynają się od długiego wstępu, przepełnionego zarówno nutką melancholii, jak i nadziei. Trwa on aż około półtorej minuty, a wraz z jego końcem, klimat robi się energiczniejszy. W końcu pojawia się głos Natalii, jak zawsze czarujący, niczym z najpiękniejszej bajki. Dobrym momentem są, wychodzące na pierwszy plan tuż przed drugą zwrotką, gitara i bębny. Utwór składa się z powtórzeń i podobnej konstrukcji zwrotek. Pomimo ubogiej w długość warstwy tekstowej, trwa niemalże 5 minut. Uważam „Początki” za idealne otwarcie nowej muzycznej drogi artystki – nie tylko pod względem brzmieniowym, ale wręcz przede wszystkim pod względem lirycznym. Tytuł idealnie oddaje sens utworu. Natalia rozpoczyna nowy etap w życiu i, pomimo strachu, jest na niego gotowa.
Tak duszno tu i choć boję się
Z czym się jutro zbudzę, z czym we śnie zastaniesz mnie
Zanosi się na dobry start
I z początku w końcu sklejam się w kompletny kształt
Nadeszła pora na jedyny duet, znajdujący się na albumie – emocjonalne „Przypływy” z Ralphem Kaminskim. Artystom towarzyszy samo pianino, co dodaje intymności. Ich głosy pięknie się uzupełniają. Utwór ten z pewnością wzruszył niejedną parę oczu.
„Prosto” mocno mnie zaskoczyło. Zostało nietypowo zbudowane, bowiem po pierwszej zwrotce pojawia się od razu druga. Uznaję to za ciekawy zabieg. Równie ciekawa jest aranżacja, która nadaje pewnego rodzaju świeżości. Tekstowo jest też obiecująco. Autorce brakuje sił, żałuje, że nikt nie uprzedził jej, że w życiu nie będzie „prosto” i liczy, że ulegnie to zmianie.
Wybacz ten mój słabo ogarniony świat
Jeśli chcesz, to przyjdź, ale nie mów nic
Bo nie ma, nie ma we mnie nawet resztki sił
Zaczyna się, nadając niepokojący, niepewny nastrój. Opowiada smutną historię o samotności, o chęci ucieczki przed światem i zniknięcia w ramionach ukochanej osoby, o rezygnacji. Mowa o „1-2 X”. W tym utworze również możemy usłyszeć głos Natalii otoczony nostalgicznym brzmieniem pianina. Na koniec, gdy przestaje śpiewać, zaczyna wydawać kojące dźwięki, doprowadzając nas do końca tej jakże smętnej opowieści. Co ciekawe, utwór został napisany chwilę przed premierą płyty – w nocy z pierwszego na drugiego października. Na szczęście znalazło się jeszcze dla niego miejsce na płycie. Dwa tygodnie przed jej publikacją, pojawiła się wersja live „1-2 X”.
Pierwszy singiel promujący album, „Powinnam?”, od początku do końca wprawia w osłupienie. Jest on pewnego rodzaju osobistym manifestem artystki. Podsumowuje jej dotychczasowe poczynania, zrywa łatkę uległej i niewinnej, pokazuje jej siłę i pewność siebie. Stale zadaje sobie pytanie, czy „powinna”. Jest zmęczona wiecznym udawaniem kogoś, kim nie jest, wysłuchiwaniem rad „ekspertów” oraz sprostowaniem najróżniejszym oczekiwaniem. Dosadnie i boleśnie wybrzmiewają słowa: „powinnam znać na pamięć was / ale może ja nie chcę”. Całość ozdabia interesujący dobór instrumentów. Wisienką na torcie są fragmenty, gdy Natalia dosłownie wypowiada słowa, zamiast je śpiewać. Nadaje to innego, wyjątkowego charakteru. „Powinnam?” doczekało się wersji oryginalnej, teledysku, wersji akustycznej i remiksu.
Jeden z moich ulubionych momentów albumu, „Para”, zachwyca warstwą liryczną. Autorka wyraża znudzenie, ból, apatię. Podjęła się zbyt wielu zadań, co ją przerosło. Ma dosyć konfliktów z innymi ludźmi, dlatego stara się unikać „dram”. Jest świadoma tego, że musi sama o siebie zadbać – nikt za nią tego nie zrobi. Obawia się, że nawet nikt nie chciałby się tego podjąć, przez brak zainteresowania jej sytuacją. Drugą zwrotkę można uznać za mistrzostwo – nagle wprowadza żywszy nastrój, wręcz zaskakując tą zmianą klimatu. Refren, pomimo tego że wpada w ucho, ma negatywny, przepełniony żalem wydźwięk.
Pamiętam jak mnie cieszył maj, zapachy senne i tak się chciało żyć.
A teraz maj, i tyle mam te swoje brednie
i nie śni mi się nic.
Na „pCukier” można usłyszeć kapitalną zabawę głosem. Jeśli chodzi o aranżację, właśnie ta przypadła mi najbardziej do gustu. Kunsztowna, bogata w brzmienia, podążająca za pewnym ciekawym schematem. Szroeder ponownie okazuje zmęczenie ciągłym staraniem się o względy innych. Nie zależy już jej na nagrodach, na oklaskach – a na pewno nie na tyle, by zatracać w tym wszystkim siebie. Woli pokazać swoje prawdziwe „ja”, nawet jeśli nie spotka się ono z uznaniem.
Cukier mi skacze, jak zawsze, kiedy ciebie widzę
I kleją się palce, jak zawsze w sobie widzę winę
I trudno mi się przyznać, trudno też udawać, że jest dobrze
I pewnie znów nie wygram, pytasz mnie, jak trzymam taką formę
„Późne godziny” wyrażają skruchę. Pomimo ubogiej w instrumenty aranżacji, są pełne bogatego przekazu i brzmienia. Wprowadzają intymny nastrój. Wokalistka żałuje (nie)wypowiedzianych słów. Myśli o sobie w gorszej kategorii, wypełnia ją poczucie winy. Jest to fantastyczna kompozycja, o bardzo osobistym wydźwięku. Jestem ciekawa jej wykonania podczas koncertów na żywo.
I pewnie musisz iść, znów nie w porę robię cyrk
Czasu ci nie chcę brać, do wieczora przejdzie mi
A jednak łudzę się, że tych późnych godzin też
Żałujesz tak jak ja i że ci brak mnie
Utwór zamykający album, tytułowy „Pogłos”, świetnie spełnił się w swej roli. Zaczyna się od trwającego minutę wstępu, aż pojawia się głos Natalii. Ma magiczne, niszowe brzmienie. Podsumowuje całe wydawnictwo, udowadniając, iż warto jest korzystać ze zmian w życiu, mimo że czasami mogą one doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Warto próbować, odkrywać i się rozwijać. Przecież, gdy się stoi w miejscu, niemożliwym staje się osiągnięcie celów i upragnionego szczęścia.
Końcowe wrażenia
Natalia Szroeder na „Pogłosie” pokazuje swoją wartość, udowadnia swoją siłę i talent. Zabiera nas w podróż po swoich aktualnych przemyśleniach, przeżytych lekcjach, porażkach, sukcesach. Z pewnością za jeden z jej najważniejszych sukcesów można uznać najnowszy album, aczkolwiek nie można zapomnieć o jej prywatnym sukcesie, jakim jest fakt, iż przestała spełniać oczekiwania innych, zaakceptowała siebie taką, jaką jest i odważyła się o tym opowiedzieć światu.
„Pogłos” obfituje w wiele interesujących brzmień, mających ogromny potencjał koncertowy. Można na nim znaleźć zarówno rozbudowane aranżacje, jak i wsparte jednym instrumentem. Aczkolwiek nieważne, z ilu instrumentów muzycznych składają się utwory – wszystkie zostały ozdobione fenomenalną barwą głosu artystki.
Mówi się, że z reguły artyści muzyczni zawodzą swych odbiorców drugimi płytami. W przypadku Natalii Szroeder, zdecydowanie tak nie jest – wręcz przeciwnie! To właśnie drugi album jest tym lepszym, tym dojrzalszym, tym bardziej jej. Teksty piosenek są na wysokim poziomie, a głos Natalii w jak najlepszej formie.
Nie sposób nie wspomnieć o interesującym zabiegu – każdy tytuł utworu rozpoczyna się od litery „P”!
Jestem pozytywnie zaskoczona tym wydawnictwem i wyczekuję kolejnych muzycznych smaczków od naszej genialnej artystki.