sanah zaczęła swoją karierę muzyczną alternatywnym singlem „Cząstka”, który został wykonany przez Dawida Podsiadło na jego ostatniej trasie koncertowej. Tydzień później, pojawił się kolejny singiel „Siebie zapytasz”, który do dziś jest jednym z najlepiej przyjętym utworem wśród fanów artystki. W październiku ubiegłego roku 22 latka wydała swoją debiutancką EPkę – „ja na imię niewidzialna mam”, która złożyła się m.in z wyżej wymienionych singli. Mając już sporą ilość materiału, sanah postanowiła, że na wiosnę wyda swój długogrający debiutancki album, a utworem go promującym został „Szampan”, który stał się największym hitem radiowym pierwszego kwartału w Polsce. Nowa płyta sanah to połączenie EPki, znanych nam singli „Szampan”, „Melodia” oraz tytułowej „Królowa Dram” jak i pozostałych nowości, które aż się proszą, by się z nimi zapoznać.
Album „Królowa Dram” rozpoczyna się pięknym intrem, gdzie na pierwszy plan wysuwa się dźwięk skrzypiec granych przez sanah. Jest to interludium wprowadzające do ostatniego singla „Królowa Dram”. Jeśli miałbym cokolwiek powiedzieć o tytułowej piosence to przyznam, że jest to najmniej wyróżniający się utwór, jednakże jest on wciąż dobry.
A teraz czas na pierwszą nowość: „To ja a nie inna”, za jej produkcję odpowiada Dominik Buczkowski-Wojtaszek. Najbardziej radiowy utwór z całej płyty, zapewne zostanie w przyszłości singlem, bo słychać, że może być z tego hit! Na uwagę zasługuje przede wszystkim wokal artystki pod koniec piosenki, a w bridge’u głos jak i tekstowo przypomina Margaret.
Gdy zobaczyłem, że „Siebie zapytasz” jest w takiej kolejności, od razu po (być może) przyszłym radiowym hicie to bałem się jak różnica pomiędzy konstrukcją tych dwóch numerów będzie miała wpływ na uczucie dopasowania. Jednak po paru odsłuchaniach poczułem, że był to dobry pomysł. O kolejnych znanych nam już singlach nic nie powiem, ponieważ każdy z nas tak naprawdę się z tymi piosenkami już osłuchał. Wspomnę, że to był najlepszy wybór jeśli chodzi o przedstawienie tym kim jest sanah jako artystka, jednakże te utwory nie oddają brzmienia pozostałych kawałków, które mamy przed sobą do odkrycia. Mowa oczywiście o „Melodia”, „Szampan” oraz „Proszę Pana” ze świetną wstawką „Proszę”.
Teraz już zostały nam same nowosci. W utworze „Łezki Me” zabiegi produkcyjne przypominają „ilomilo” autorstwa Billie Eilish, a ostatnie sekundy z wokalem można porównać choćby do dźwięków z płyty „Born to Die” Lany Del Rey. Kto zna debiut Lany, ten będzie wiedział co mam na myśli.
Na pewno nie jest to materiał jakkolwiek podobny do poprzedniego wydawnictwa „ja na imię niewidzialna mam”. Na „Królowej Dram” sanah widocznie chciała pokazać się z zupełnie innej strony. Są bardzo smutne teksty, bardzo osobiste, za to okraszone młodzieżowym slangiem i potocznym językiem, którego używamy na co dzien. Widać tutaj sporą mieszankę, bo z jednej strony sanah śpiewa luźnym językiem o imprezach, ma nowoczesny styl. A z drugiej mamy bardzo dużo smutku, wręcz nienawiści do siebie, co słychać w „Oto cała ja”, o której zaraz opowiem.
Oto utwór, który zasługuje na największą uwagę – „Oto cała ja”. Wokal i produkcja to coś cudownego, słychać skrzypce w tej lekkiej produkcji, może nie dzieje się zbyt wiele, ale można po prostu odpłynąć przy tych dźwiękach. Wszystko w tym utworze jest odpowiednio wyważone, a tekst piosenki jest tak smutny, że aż boli. Ale może właśnie dlatego moim zdaniem jest to najlepsza piosenka z płyty. Szkoda, że album nie nazywa się „Oto cała ja” i nie jest on singlem przewodnim. Dużo bardziej zwrócił moją uwagę aniżeli „Królowa Dram”.
Imprezowego klimatu nigdy dość czyli piosenka „2/10”. Artystka jak w kilku innych singlach śpiewa o tańcu, imprezie. Na refrenie styl zaśpiewu przypomina mi nieco ludność romską, ich gwarę, sposób akcentowania. Bardzo wyróżnia ten utwór od pozostałych wraz z kolejnym utworem „Sama”. Gdyby ktoś mi powiedział, że jest zaśpiewana w duecie z Margaret to chyba bym dał się nabrać. Jest to piosenka, która równie dobrze mogłaby być wydana na płycie Margaret „Gaja Hornby”. Jestem ciekaw jakby brzmiało połączenie tych dwóch osobowości akurat w tej piosence.
Na ostatni, trzynasty numer wybrano outro „Koniec”, które kończy podstawową wersję płyty.
Jeśli ktoś oczekiwał alternatywnego brzmienia znanego z vinylowej EPki to będzie musiał się mocno przestawić. „Królowa Dram” to krok w zupełnie inną stronę. Nie mamy tu powtórki z „Siebie zapytasz”, czy „Cząstka”. Jednakże na tle opublikowanych już singli, nowe utwory wypadają bardzo nowocześnie i dzięki tej zmianie jeszcze bardziej ciekawi w jaką stronę sanah popchnie swoją karierę. Artystka wyrobiła sobie indywidualny styl, ale nie ma czego się bać. Myślę, że ta płyta trafi przede wszystkim do młodzieży i młodych dorosłych.
Pod względem tekstów to jest ta sama sanah co z minialbumu „ja na imię niewidzialna mam”. Artystka została wierna młodzieżowemu slangowi, ale pozwoliła sobie na więcej.
Tak jak przy swoim debiucie Mery Spolsky nagrała piosenki o jednej konkretnej osobie, tak tutaj mam to samo wrażenie – że cała płyta jest opowieścią o relacji z jedną osobą, bądź o nieodwzajemnionym uczuciu.
Po za standardową edycją krążka, mamy też drugą płytę – wersję deluxe. Składa się ona z 6 utworów: pięcioma znanymi już z poprzedniej EPki oraz jednym zupełnie nowym utworem – „Piękno tej niechcianej”. Piosenka ta jest takim interludium, tak, kolejnym. Odpoczynek, postawienie kreski za standardem i wprowadzeniem słuchacza do znanych już piosenek. Szkoda tylko, że takie krótkie, lecz zabieg wstawienia jej w wersji deluxe jako odłączenie od standardu uważam za słuszne.
sanah przygotowała dla swoich słuchaczy dość długą podróż, bo przecież mamy aż 19 piosenek! (Nie pomijam intro, bo to wszystko się składa pięknie w jedną część) Zatem nie ma tutaj miejsca na nudę. Jest to moim zdaniem najciekawszy debiut w Polsce. Nikt tego co zrobiła sanah nie dokonał wcześniej.
Całość dostępna już na Spotify: