O Siddharcie już pisałem na naszym portalu, gdy relacjonowałem koncert z października ubiegłego roku.
Po pierwszym spotkaniu z zespołem byłem zachwycony, teraz jestem oczarowany…
Widać i przede wszystkim słychać, że zespół ma długoletnie doświadczenie w graniu rocka. Świetnie występują na scenie i rozgrzewają publiczność.
Przyjechałem do Klubu Madness na prośbę jednej z fanek.
Anna poprosiła mnie o zdjęcia z poprzedniego koncertu zespołu, bo przygotowała dla nich niespodziankę.
Przyjechałem wcześniej, zespół właśnie przygotowywał się do próby. Usiadłem sobie w tle klubu, aby nie stresować chłopaków i czekałem na ich rozgrzewkę.
W chwili, w której usłyszałem pierwszy riff Tomiego, pomyślałem -MOC! Od tego momentu wiedziałem, że koncert będzie dla mnie niezapomniany.
Siedziałem oddalony od sceny, ale nogi same powędrowały do muzyków. Czułem przenikanie każdego dźwięku przez moje ciało. Chciałem porobić kilka zdjęć, przy okazji, ale nie byłem w stanie. Niesamowite przeżycie!
Po próbie, oczekiwanie na fanów umilały mi sok i myśl, że zapowiada się fantastyczny koncert.
O godzinie 21, kiedy usłyszałem intro ,wiedziałem ,że zacznie się wielkie SHOW! Nie myliłem się. Setlista była obfita w kawałki, które zebrani fani śpiewali razem z zespołem .
Podczas pierwszych dźwięków utworu „Samo Edini”, cała publiczność usiadła-zrobiło to na mnie wrażenie. Utworzyła się magiczna aura, która wypełniła cały klub, wszyscy zamarli w bezruchu.
Niestety nie udało mi się zrobić setek zdjęć, byłem za bardzo zachwycony muzyką. Panowie zagrali wręcz idealnie. Świetna akustyka, rewelacyjna aranżacja całego występu.
Nie mogę doczekać się następnego koncertu.
Gorąco polecam!
Relacja i zdjęcia: Krzysztof Trefon – Katalog Artystyczny