10 maja ukazał się dziewiąty album amerykańskiej grupy Kings of Leon. Na „CAN WE PLEASE HAVE FUN” fani musieli czekać 3 lata, czy było warto?
Kings Of Leon zadebiutowali w 1999 roku w składzie: Caleb (gitara/wokal), Nathan (perkusja), Jared (bas) i Matthew Followill (gitara). Na ich debiutanckim albumie „Youth and Young Manhood” z 2003 roku znalazł się hit „Molly’s Chambers”, który podbił serca fanów i krytyków na całym świecie, jednak prawdziwa sława przyszła za sprawą czwartej płyty – „Only By The Night” z 2008 roku i przebojów tj. „Sex On Fire” czy „Use Somebody”. Zespół otrzymał 4 nagrody Grammy, ale nie spoczął na laurach i od lat kontynuuje karierę pozostając jednym z najlepszych zespołów rockowych na świecie.
Na najnowszym krążku, Kings of Leon zapraszają do zabawy i nostalgii. Jak sam zespół przyznaje, podczas tworzenia albumu pozwolili sobie tym razem na więcej wolności, co wyraźnie słychać. Muzycy skupili się na tym co działa, nie marnując czasu na utwory, które wymagały dłuższego doskonalenia. To z pewnością musiało być wyzwalające uczucie, a tym bardziej pobudzające kreatywność. W rozmowie dla magazynu Billboard przyznali, że w dzisiejszej dobie TikToka, gdzie hitem może stać się nawet 15-sekundowy fragment piosenki, pracowali nad tym, by każdy utwór na płycie mógł samoistnie stać się singlem. Kings of Leon nie zrezygnowali, na szczęście, ze swojego charakterystycznego brzmienia, sprawiając, że „CAN WE PLEASE HAVE FUN” jest nie tylko nowocześnie wyprodukowanym, ale też oryginalnym i wciąż wyraźnie rockowym albumem. Trzeba przy tym podkreślić, że producentem dziewiątego krążka zespołu jest zdobywca Grammy – Kid Harpoon, odpowiedzialny wcześniej m.in. za „As It Was” Harry’ego Stylesa czy hity tj. „Flowers” Miley Cyrus oraz „Shake It Out” Florence and The Machine.
Kings of Leon wysoko zawiesza poprzeczkę rozpoczynając album utworem-balladą „Ballerina Radio”. Jest to bowiem, moim zdaniem, jedna z lepszych, jak nie najlepsza kompozycja na „CAN WE PLEASE HAVE FUN”. Utwór ten płynnie przechodzi w „Rainbow Ball”, które nadaje bieg całemu krążkowi wyraźnym gitarowym riffem. „Nowhere To Run” znakomicie sprawdzi się na pełnych arenach jako akompaniament do śpiewu tysięcy fanów, a pierwszy singiel z płyty – „Mustang” to dowód, że Kings of Leon ma jeszcze wiele do zaoferowania. Trzeba przyznać, że zespół dotrzymał swojego postanowienia, ponieważ rzeczywiście każdy utwór może być rozpatrywany w kategoriach przeboju. Jednak na szczególne wyróżnienie zasługuje nostalgiczne „Actual Daydream” oraz „Ease On Me” przywodzące na myśl późne utwory The Beatles. „Seen” to już idealne zakończenie „CAN WE PLEASE HAVE FUN” pozostawiające odbiorcę z poczuciem dobrze spędzonego czasu.
Obserwując reakcje długoletnich fanów zespołu, możemy przekonać się, że są zachwyceni najnowszym albumem Kings of Leon i wdzięczni za fakt, że przypomina początki zespołu za czasów pierwszych dwóch płyt, tj. „Youth and Young Manhood” (2003) i „Aha Shake Heartbreak” (2004). Osobiście cieszę się, że grupa mogła pozwolić sobie na wolność w tworzeniu i nagrać album, o którym zawsze pragnęła. „CAN WE HAVE PLEASE HAVE FUN” już teraz trafia na moją listę najlepszych płyt 2024 roku, a u Was?
Pełna tracklista albumu „CAN WE PLEASE HAVE FUN”:
- Ballerina Radio
- Rainbow Ball
- Nowhere To Run
- Mustang
- Actual Daydream
- Split Screen
- Don’t Stop The Bleeding
- Nothing To Do
- M Television
- Hesitation Gen
- Ease On Me
- Seen
Przypominam, że 17. lipca Kings of Leon wystąpi w krakowskiej Tauron Arenie, bilety na to wydarzenie wciąż są dostępne na stronie: biletserwis.pl
Organizatorem koncert jest Prestige MJM.