Mocne wejście artysty w ten gatunek muzyczny oraz w tego typu aranżacje, to duży krok do przodu w jego zawrotnej karierze. Nowa płyta rodzimego, młodego piosenkarza pokazuje, że nie zamyka się on na nowe brzmienia, że chce podążać za modą muzyczną oraz sięgać jeszcze dalej niż założył sobie to na początku kariery.
Najnowsza płyta tego artysty to najmocniejsze wejście w jego karierze. Nie licząc albumu „Pop & Roll”, która poszerzyła jego zasób do kawałków koncertowych, to już album „Element trzeci” wydany w 2015 roku, zyskała dla niego kolejne rzesze fanów, jak i pochlebne recenzje krytyków muzycznych.
„Countdown” to duża ewolucja w muzyce Dawida, który przyzwyczaił nas do piosenek nie tylko o miłości, ale też o problemach nastolatków. Natomiast na tej płycie znajdziemy przede wszystkim kawałki brzmiące niekoniecznie na „modłę” naszego rodzimego rynku muzycznego, ale wybiegającą dużo dalej i głębiej, bo album jest w pełni anglojęzyczny. Nie lubię tego określenia, ale Kwiatkowski jest kolejnym artystą, który może nas uświadomić, że robiąc muzykę nad Wisłą może ona zabrzmieć jakby pochodziła zza wielkiej wody.
Album ten jest nowoczesny, nietuzinkowy, mimo że z dość banalnymi dźwiękami, powtarzającymi się schematami, ale też kreatywną melodyjnością, dopracowaną warstwą muzyczną, pozwoli od razu polubić te kawałki do których od razu będziemy potupywać nogami. Nie są to zwykłe „potupywajki”, zwyczajne i proste przesłanie- tym razem melodia dotrze nie tylko do młodych dziewcząt, zakochanych w muzyce Kwiatkowskiego, lecz (mam nadzieję) także do starszej publiczności, która szanuje muzykę dance-pop i nie przeszkadzają jej wstawki dubstep’owe. Płyta klimatem zbliżyła się wyjątkowo do albumu klubowego i jest przede wszystkim idealna do grania w rozgłośniach muzycznych, bowiem każda piosenka zawarta na tym krążku może być kolejnym singlem, który odniesie sukces komercyjny.
Single jakie już zostały opublikowane promujące ten krążek to „Say Yes” oraz najnowszy „Countdown” – teledyski możecie obejrzeć pod tekstem.
Nie ukrywam, że oczekiwałem płyty, do jakiej zostałem przyzwyczajony na „koncertach”, czyli pełna pop-rocka, nasączona gitarowym brzmieniem ze świetnym wokalem . Wokal się zgadza, jednak główny nurt muzyczny przeszedł niesamowitą rewolucję. Dzięki eksperymentom całego zespołu otrzymaliśmy krążek, którego nie powstydzi się nawet klub muzyczny.
Należy dodać, że album składa się z dwóch krążków. Płyta pierwsza oznaczona jako „płyta A” zawiera podstawowe kawałki, które wyprodukował dla nas Dawid. „płyta B”, czyli krążek drugi serwuje te same kawałki, ale już zremiksowane przez wybitnych muzyków.
Wokal Dawida jak zawsze bez „skazy”- słucha się go bardzo dobrze, wychodzi dość wysoko, lecz tam gdzie potrzeba dolów również ich nie brakuje. Z wokalem mogliśmy już się zapoznać na poprzednich płytach, które były cukierkowe i dopieszczone, dzięki którym artysta dopracował swój warsztat, co przekłada się również na manierę sceniczną, o której nie sposób nie wspomnieć.
Aby w pełni docenić muzykę, oraz to co robi Dawid Kwiatkowski, każdy kto jest przeciwnikiem jego muzyki, musi zobaczyć jego koncert. Jak sam kiedyś powiedział „ sam tego chciałem”. Koncerty Dawida to fenomen, zjeżdżają się fani z całej Polski, by tylko uczestniczyć w jego koncertach. Fanki dają sobie tzw.„cynk” gdzie artysta aktualnie jest, oraz w jakim hotelu przebywa, by pojawić się chociażby na chwilę, zobaczyć swojego idola i ewentualnie dostać autograf lub zrobić sobie z nim zdjęcie. Sam byłem świadkiem, jak młode dziewczyny koczowały całą noc pod hotelem, by następnego ranka pożegnać się ze swoim idolem. Co zrobiło na mnie największe wrażenie? Pewna rodzina przyjechała pod hotel i błagała, by Dawid zszedł choćby na chwilę. Jak się okazało przejechali oni aż 700 km tylko dlatego, by dzieci przywieźć na koncert…
Zachęcam Was drodzy czytelnicy i słuchacze do zapoznania się z twórczością tego artysty. Wyjątkowa płyta dla osób szukających natchnienia, obalenia nudy, pragnących posłuchać nowych brzmień. Dawid Kwiatkowski nowym krążkiem udowadnia, że „made in Poland” to my i powinniśmy być dumni, że mamy tak zdolnych muzyków.
Ocena: 5/6