Recenzja Flash (2023). DCEU uratowane?

Flash, najnowszy film z uniwersum DCEU, miał życie pełne wyzwań od samego początku. Kontrowersje z Ezrą Millerem wywołały burzę reakcji fanów, groźby bojkotu i petycje o zmianę aktora. W międzyczasie w samych DC Studios działy się rzeczy, o których nawet Alfred nie śnił. Zwolnienia, zamieszanie personalne i brak spójnej wizji robiły swoje. Może nawet ktoś zgubił Batmobil w zakamarkach biura. Nie było łatwo, ale w końcu, po kilku przesunięciach daty premiery, film doczekał się swojego wielkiego momentu na wielkim ekranie. Ale o czym tak właściwie jest ta fabuła?

 

 

Barry postanawia poruszyć kołem czasu, zapędzić się w przeszłość i zmienić kilka rzeczy. Co się okazuje? Moc podróży w czasie jest jak trochę jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, co tam znajdziesz (parafrazując Forresta Gumpa, ten też uwielbiał biegać). No i nagle, podczas próby ratowania rodzinki, nieświadomie psuje przyszłość. Tak bardzo, że sam zostaje uwięziony w świecie, w którym generał Zod powraca i straszy przekształceniem Ziemi w jałową skorupę. W tym niestabilnym świecie jednak brakuje jakichkolwiek superbohaterów, do których Barry mógłby się zwrócić.

 

Największym atutem tego widowiska jest w końcu sama postać Ezry Millera. Grając to ikoniczne alter ego Barry’ego Allena, pokazuje nam, że dramat i komizm to jego drugie imię. Przez cały film jest jak burza, komicznie wpadając w sytuacje, które tylko on potrafi spowodować. Warto również wspomnieć o genialnym powrocie Michaela Keatona w roli Batmana. Ten kultowy aktor nie tylko odnalazł się na nowo w tej roli, ale też bawił się świetnie, dając nam niezapomniane chwile nostalgii. Nawet Sasha Calle w roli pozornie monotonnej Supergirl potrafiła nadać postaci ciekawy wydźwięk i nieco więcej pazura.

 

Film sam w sobie to prawdziwa jazda emocjonalna, pełna niespodzianek i naprawdę starannie napisana (chociaż oczywiście nie brakuje kilku logicznych niedociągnięć). Czuć powagę i to, jak ogromną stawkę ma ta historia. Flash musi zebrać całą swoją odwagę i szybkość, by naprawić swoje błędy i ocalić przyszłość, a może nawet cały wszechświat. Choć czasami ilość fanserwisu może przytłoczyć, powiedzmy sobie szczerze, czasami nie trzeba przesadzać z dobrą zabawą. Niestety efekty specjalne nie utrzymują tego samego poziomu co reszta. Momentami wyglądają jakby pochodziły sprzed dobrych 15 lat, z początków boomu na filmy o superbohaterach.

 

Mimo wszystkich trudności i zamieszania, Flash w końcu zawitał na ekrany kin, dostarczając widzom porcję ekscytującej rozrywki. Występ Ezry Millera, powrót Michaela Keatona jako Batmana i ogólne wrażenie, że twórcy włożyli w to serce, to absolutne mocne strony tego filmu. Nawet jeśli tu i ówdzie znajdziemy jakieś drobne niedociągnięcia, trzeba docenić, że Flash to wspaniała przygoda, która przynosi fanom DCEU mnóstwo radości.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.