[Recenzja książki] Jakub Kaleta w ,,Zemście rodziny Omletów” ukazuje rzeczywistość lat 90.

Jakub Kaleta

Jakub Kaleta urodził się w 1986 roku w Łodzi i tam spędził prawie całe swoje życie. Jest absolwentem psychologii na Uniwersytecie Łódzkim. Przez dwanaście lat pracował jako dziennikarz radiowy w trzech łódzkich rozgłośniach: Radiu Łódź, Studenckim Radiu „Żak” Politechniki Łódzkiej, a także w nieistniejącej już Planecie FM. Obecnie realizuje się w zawodzie niezwiązanym z mediami. Interesuje się muzyką alternatywną, kinem grozy, szaradziarstwem oraz grami planszowymi. Pod koniec nauki w liceum wpadł na pomysł napisania książki. Przez kolejne kilkanaście lat szlifował go, aż do uzyskania finalnego kształtu – powieści satyryczno-przygodowej, osadzonej w realiach połowy lat 90. Za sprawą swojej debiutanckiej powieści „Zemsta rodziny Omletów” zabiera czytelników w podróż do drugiej połowy lat 90., w samo serce wielkomiejskiej, betonowej dżungli, gdzie na ulicach rządzi prawo pięści, a w domach – prawo pasa lub kabla od prodiża. Zawiążcie więc spodnie z lampasami, przyciszcie „Disco Relax” i naszykujcie miskę chrupek Star Foods. Czas na „Zemstę rodziny Omletów”, której premiera odbyła się 25 lutego br.

Zarys fabuły ,,Zemsty rodziny Omletów”

Najprościej byłoby opisać po prostu przebieg fabularny tej książki, aczkolwiek z góry muszę zaznaczyć, że to nie fabuła stanowi tutaj tzw. ,,clue” całości. Akcja toczy się powoli – w książce opisano wydarzenia z jednej nocy, a liczy ona ponad 350 stron. Autor posługuje się wieloma dygresjami, przez co odchodzi od tematu i opowiada nam o życiu w latach 90. Czy można uznać to za udany zabieg? Czy może Jakub Kaleta pogubił się w tym wszystkim i zabrnął za daleko, przez tak częste opuszczanie głównego wątku? O tym w dalszej części recenzji.

Wszystko zaczyna się od ,,Bolesnej lekcji gimnastyki”, czyli pierwszego rozdziału tej książki. Nie należy ten rozdział do najdłuższych, w porównaniu do tych, które pojawią się później po przewróceniu kartek. Mimo wszystko określa mniej więcej, z jakim stylem pisania mamy do czynienia. Długie opisy, mało dialogów… Ale za to jakie wyraziste są te dialogi! Dzięki temu z łatwością można się wczuć w akcję oraz przede wszystkim w charakter bohaterów, a nawet i ich aparycję. Wracając do konkretnych wydarzeń w tym rozdziale – najmłodszy z członków rodziny Omletów, Miłosz, nie ćwiczy na lekcji wychowania fizycznego, ponieważ zapomniał zabrać z domu kostiumu gimnastycznego. Obok niego grzeje miejsce na ławce Patryk Czujka, posiadacz równie ważnego nazwiska dla tej powieści. Chłopcy się sprzeczają, dochodzi do gróźb. Brzmi typowo jak na lekcję wuefu w szkole, nieprawdaż?

Ała, nie w szczepionkę! A z tobą, Omlet, policzę się po szkole!

I po tym wydarzeniu na sali gimnastycznej dochodzi do czegoś, co oficjalnie rozpoczyna spór między rodziną Omletów a Czujków. Miłoszek podczas drogi powrotnej ze szkoły zostaje poturbowany przez Patryczka. Młody Omlet z żalem opowiada o tym swoim rodzicom, a jego zbulwersowany ojciec poprzysięga zemstę na napastniku. W tym celu wybiera się wraz z Miłoszkiem do mieszkania rodziny Czujków. Wtedy jeszcze nie był świadomy tego, co go czeka. Tego, co sprawi, że zarwie całą noc, mimo zmęczenia pracą i mierną codziennością.

Jak się okazuje, Patryk ma za sobą gotowych na wszystko krewnych – ojca i babkę. Gdy członkowie rodziny Omletów pierwszy raz przekraczają próg ich mieszkania, ojciec i babka dopuszczają się czegoś zupełnie niespodziewanego, ale za to jak najbardziej możliwego. Wystawiają przedstawienie, w którym tym razem to młody Czujka pada ofiarą przemocy. Omlet jest zbulwersowany tym, czego jest świadkiem i wraz z synem opuszcza mieszkanie, aby ulżyć młodemu Czujce. Oczywiście z biegem czasu uświadamia się w przekonaniu, że to wszystko było udawane, aby spławić Omletów. Czy ojciec Miłosza będzie w stanie przymknąć na to wszystko oko i odpuści rodzinie Czujków? Do jakich czynów dopuści się, w celu wymierzenia sprawiedliwości? Czy rodzina Czujków odpowie za swoje zbrodnie? Czy ten konflikt kiedykolwiek zostanie zażegnany?

Ocena ,,Zemsty rodziny Omletów”

Jakub Kaleta w książce pt. ,,Zemsta rodziny Omletów” ukazuje rzeczywistość lat 90. Zresztą nie tylko lat 90., ponieważ zachowania, jakie przejawiała rodzina Czujków, nadal znajdują ujście, lecz nie są one aż tak powszechne. Czy można tę rzeczywistością określić mianem szarej? Nie do końca, ponieważ autor skupia się nie tylko na druzgocących zachowaniach rodziny Czujków. Mamy tutaj również szczegółowe opisy rzeczy, które w tamtych czasach uznawano za modne, i nie tylko. To wszystko składa się na całość, którą właściwie trudno określić mianem dobrej bądź złej.

Już któryś raz wspominam o stylu pisania autora – o tym, że pojawiają się długie opisy i krótkie dialogi. Ale nie robię tego bez przyczyny. Uważam, że warto zwrócić na to uwagę, ponieważ coraz rzadziej mamy okazję spotkać się z tego typu narracją w książkach. Autorzy preferują stawiać na akcję. W ich książkach jest tylko akcja, akcja i jeszcze raz akcja. A to przecież nie o to powinno w tym wszystkim chodzić. Ważnym jest, żeby umiejętnie wycisnąć wszystko, co najlepsze, z zamysłu, aż w końcu z całości. Dla Kalety w jego książce najwidoczniej nie liczą się same wydarzenia i zakończenie. Stawia on na przyjemność z czytania oraz przyjemność z zapoznawaniem się z pięknem polszczyzny, jaki udało mu się wyodrębnić. Albowiem swój tekst ubogacił licznymi archaizmami i regionalizmami. Wręcz bawi się językiem, co mu doskonale wychodzi.

Gdy czytałam tę książkę, pierwsze co przyszło mi na myśl, to to, że kojarzy mi się ona z lekturami szkolnymi. A niestety wiadomo jak to jest z lekturami szkolnymi – większość uczniów rezygnuje z zapoznawania się z nimi, na rzecz opracowań, które obecnie są dostępne chociażby w internecie. Dlatego z góry muszę powiedzieć, że jeśli ktoś właśnie w taki sposób postępował z lekturami szkolnymi, to może nie odczuć przyjemności z czytania powieści Jakuba Kalety. Pomimo że tę książkę zapowiadano jako obyczajową, to nie do końca należy tak ją określać.

Oczywiście to, że Kaleta skupił się na dostarczaniu swoim czytelnikom przyjemności z samego w sobie czytania, nie umniejsza jego geniuszowi w zakresie utworzonych wątków oraz z pewnością w zakresie zakończenia. Mimo że do akcji książki zaliczają się jedynie wydarzenia z tej jednej nocy w życiach Omletów i Czujków, to i tak możemy wiele wyciągnąć dla siebie z tego, co się tam dzieje. Gdy już autor powraca do rzeczywistości w jego powieści i rezygnuje z dygresji, to akcja nabiera tempa i zaskakuje obrotem spraw.

Jakub Kaleta przenosi w czasie swoich czytelników do lat 90. Robi to z powodzeniem, albowiem w dokładny sposób przedstawia to, co się działo w tamtych latach i daje możliwość poczucia na własnej skórze tego dla niektórych już obcego klimatu. Mimo że ,,Zemsta rodziny Omletów” jest jego debiutem, z pewnością można ją zaliczyć do najmocniejszych pozycji w tym roku w Polsce.

1 Komentarz
  1. […] [Recenzja książki] Jakub Kaleta w ,,Zemście rodziny Omletów” ukazuje… […]

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.