Dziś chciałam się z Państwem podzielić swoją opinia na temat nowej powieści Przemysława Piotrowskiego „Prawo matki”. Książka otwiera cykl, gdzie główną bohaterką jest Luta Karabina, a w tym tomie zostaje ona zmuszona do odzyskania swojej córeczki porwanej przez handlarzy żywym towarem. I w tym momencie zaczyna się jazda bez trzymaki, bo Luta była kiedyś zatrudniona w siłach specjalnych i wszystkie nabyte tam umiejętności wykorzystuje teraz w pościgu za porywaczami córeczki.
Akcja powieści pędzi na złamanie karku. „Prawo matki” może nie do końca nazwałbym kryminałem, bo więcej tu elementów literatury sensacyjnej, jednak w książce rzecz nie polega jedynie na opisach mordobicia czy pościgów samochodowych, mogą i takie się trafić, czemu nie, ale intryga jest bardziej urozmaicona, szczególnie w drugiej połowie tomu zaczyna robić się coraz ciekawiej. Postaci nabierają wyrazu, ich machinacje stają się bardziej wyrafinowane, a czytelnik zaczyna orientować się, że jego wiedza jest bardzo niepełna i tak naprawdę dopiero teraz widzi kolejne sprawy w jaśniejszym świetle, a to, co do tej pory uważał za prawdę, było prawdziwe tylko w połowie.
Dużym plusem powieści jest postać głównej bohaterki, kobiety, która ma mało odniesień w literaturze polskiej, w światowej może trafiłaby się, ale chyba też nie za często. Postać Luty jest bardzo wyrazista, budzi jeśli nawet nie sympatię, to chociaż podziw. A cel, odzyskanie dziecka, na pewno sprawia, iż czytelnik musi jej kibicować, co ze względu na charakter naszej heroiny nie przychodzi wcale trudno.
Oczywiście lektura nie byłaby dość przyjemna gdyby nie odpowiedni język. Powieść, jak na Piotrowskiego przystało, napisana jest lekko i z polotem, barwnie, na szczęście bez przesadnych wulgaryzmów (na co ja ustawicznie zwracam uwagę), autor oszczędza czytelnikowi nachalnych powtórzeń, co też osobiście bardzo sobie cenię. Ponadto plus za umiejętne budowanie i stopniowanie napięcia. Początek, jakby wprowadzenie, było spokojne, po kilku rozdziałach akcja zaczyna przyśpieszać, by pod koniec nabrać zawrotnego tempa tak, że odłożenie książki graniczyło z niemożliwością. Dlatego też radzę zabierając się za „Prawo matki” zarezerwować sobie czas wolny, bo może być problem z powrotem do obowiązków.
Piotrowski swój nowy cykl moim zdaniem zaczął z dużym przytupem. Pierwsza sprawa Luty Karabiny była bardzo osobista więc jestem niezmiernie ciekawa, w którą stronę autor poprowadzi ją w kolejnych częściach, z tego między innymi powodu nie mogę się doczekać kolejnych tomów. I tylko mogę życzyć sobie i wszystkim innym czytelnikom, aby kolejne trzymały poziom tej pierwszej.