[Recenzja Płyty] Kaśka Sochacka – „Ciche Dni”

26 marca po wielu, wielu latach, Kaśka Sochacka nareszcie zadebiutowała płytą „Ciche Dni”, robiąc kilka niespodzianek dla swoich teraźniejszych oraz przyszłych odbiorców. W edycji specjalnej jest dodatkowy dysk z dziesięcioma piosenkami, m.in. wcześniej opublikowane single oraz piosenki z EPki „Wiśnia”. Nad albumem Kaśka pracowała z Olkiem Świerkotem oraz Agatą Trafalską, a płyta ukazała się dzięki wytwórni Jazzboy.

Płytę otwiera pierwszy, „poważniejszy” singiel „Wiśnia”. Poważniejszy, dlatego że to od „Wiśni” się tak naprawdę wszystko zaczęło. Po raz pierwszy ten utwór usłyszałem na koncercie Kaśki na festiwalu Enea Spring Break w 2019 roku. Od razu byłem do tego stopnia zachwycony klimatem, dużo innym od „Trochę tu pusto” i od tamtego momentu marzyłem, by jej płytę trzymać w ręku. Po długim oczekiwaniu, w końcu się udało!

Pierwszą opublikowaną, premierową piosenką ze standardowej części płyty został utwór pt. „Ciche Dni”, w którym można usłyszeć Dawida Podsiadło. Zabieg ciekawy, jednak mruczenie Dawida niepotrzebnie wydłużyło utwór. A ciche dni jak to w pewnie większości związków bywają, są ciężkie, kiedy rozumie się błędy po wyrzuconych słowach do ukochanej osoby. Bardzo emocjonalna, odsłaniająca wnętrze artystki kompozycja. Jednak, oficjalny singiel z płyty to „Boje się o Ciebie”, która została nagrana razem z Vito Bambino. Piosenka piękna, a wokale Vito magicznie łączą się ze śpiewem Kaśki. Współautorem tekstu w tym wypadku nie jest Agata, a właśnie Vito, do którego Kaśka zaprosiła do współpracy, ponieważ nie miała pomysłu jak dokończyć tekst i brakowało jej „tego czegoś”, i „to coś” zostało odnalezione w pomyśle Vito. Piosenka jest o strachu przed utratą drugiej osoby, z nie wiadomej przyczyny. Zwrotki pokazują kolosalne rzeczy, które mogą doprowadzić do katastrofy, choć to tylko przenośnia – „nie boje się… tsunami wysokiego na dwanaście pięter i tego, że kiedyś przestanie mi tańczyć serce”, by w refrenie powiedzieć o właśnie tym lękiem przed odejściem partnera, o sile miłości. Coś mi mówiło, że „Mróz” powstanie w nowej wersji, a to piosenka, która ma 7 lat! Za to nowa wersja idealnie wpasowała się w nostalgiczny klimat krążka. Troszkę spokojniejsza od oryginału, który znajdziemy na edycji specjalnej. Kolejnym gościem na debiutanckiej płycie Kaśki jest… Kortez. Oczywiście, nie mogło go zabraknąć. Bez podziału na zwrotki śpiewane przez jednego i drugiego, a cała piosenka wspólnie. Produkcja może i oszczędna, ale w tym przypadku nie trzeba wiele, wystarczy posłuchać tych dwóch głosów ze sobą. To jedna z najspokojniejszych piosenek. Debiutancką płytę Kaśki Sochackiej zamyka „Balkon, który mógłby uchodzić za wiersz. Właściwie to piosenki Kaśki powstają między innymi dzięki jej autorskiej poezji, którą jeszcze się nie podzieliła w formie książki, bądź tomiku. „Balkon” jest takim niedopowiedzeniem. Chciałoby się coś jeszcze, ale nie wiadomo jak, nie wiadomo kiedy i tak sobie interpretuje, że „Tyle chciałabym powiedzieć” pochodzące z refrenu, jest ogromną chęcią tworzenia muzyki dalej. Całą resztę odsłuchać musicie sami, nie będę wszystkiego odkrywać, by utrzymać stan zaciekawienia 🙂

Pierwsza płyta Kaśki Sochackiej jest oryginalna, nie można się przyczepić, czy doczepić do czegokolwiek. Teksty są przepiękne, emocjonalne, z niektórymi utworami utożsamiam się tak bardzo, że mam poczucie, że powiedziano w niej za dużo w kilku piosenkach, ale dzięki temu też pomagają spojrzeć na konkretne relacje, sytuacje, zdarzenia. W tych tekstach są emocje, które siedzą w człowieku i czekają na swój, odpowiedni, czas.

Mam nadzieję, że Jazzboy teraz zauważy, że ma diament u siebie i nie będzie już więcej tak długiego oczekiwania na nowości od artystki.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.