W muzyce między innymi największą radochę sprawia mi słuchanie debiutujących artystów. Tym bardziej z naszego kraju. Rynek muzyczny co roku jest zapełniany przez wiele nowych osobowości, jednak to te najbardziej oryginalne pozostają w naszej pamięci najbardziej. Musi się zgadzać po prostu WSZYSTKO – muzyka, teksty, wizerunek. Pomysł na siebie i swoją karierę. Tylko wtedy artysta ma szansę zaistnieć na wiele długich lat na rynku muzycznym, nie tylko tym polskim, ale ogólnie.
Na jesieni 2019 roku Magda Ruta zadebiutowała singlem „Wybujałe” będąc w młodej, niezależnej wytwórni FONOBO LABEL. Już wcześniej widziałem w propozycjach jej konta na różnych mediach społecznościowych i zaciekawił mnie jej wizerunek. Krótkie, żółte włosy? Okej, przyjrzę się, zaobserwuję, zobaczę co nadejdzie. Kiedy Wybujałe weszło na rynek byłem sceptycznie nastawiony. Z jednej strony ciekawy klip, widać, że ważna dla artystki jest kolorystyka, estetyka. I to bardziej przykuło moją uwagę, choć nie zapętlałem tego numeru, to po premierze płyty się to zmieniło. Jednak, w połowie stycznia, dokładnie szesnastego, ukazał się klip do drugiego singla Magdy pt. Nie wiem czy będę i od razu rozkochałem się w tym brzmieniu. Ze spokojnego, lekkiego utworu Wybujałe przejście na trochę bardziej gitarowe, czyli coś co lubię najbardziej.
Prócz głównych singli muszę wspomnieć o tych najlepszych momentach na płycie, a jest ich zdecydowanie dużo! Niebiescy to mój ulubiony utwór i mam nadzieję, że zostanie wybrany na któryś singiel z kolei. Brzmienie wspomnianej piosenki przypomina mi nieco „Landmill” autorstwa Daughter. Spokój jaki płynie z ust wokalistki wręcz sprawia, że można się poczuć jakbyśmy się unosili na wodzie plecami, daleko za gruntem.
Podobnie mam z utworem „Sanatoria„. Nie ważne, czy tekst jest smutny, czy wesoły, bo na albumie przeważają jednak tematy tęsknoty, poświęceń dla drugiej osoby. To jednak cała podróż przez ten album jest niezwykle kojąca. Przede wszystkim podoba mi się ta metafora – „po te ramiona jak sanatoria„. Piękne porównanie, a sama piosenka jest romantyczna, gdzie można by nawet potańczyć ze swoją połówką „przytulasa”.
Na całej płycie słychać, że dla Magdy ważna jest przede wszystkim warstwa tekstowa. Warstwa muzyczna ładnie dopełnia to, co w tych utworach opowiada artystka. Za produkcję debiutanckiej płyty Ruty Nie wiem, czy będę odpowiedzialny jest Tomek „Serek” Krawczyk. Współpraca tych dwojga ludzi pokazała, że nie trzeba szukać jakichś nietypowych rozwiązań. Kiedy artyści biją się o to, kto nagra bardziej spektakularny, nowoczesny, zgodnie z trendami album, to Magda i Tomek pokazali, że siła leży w prostocie. Słychać, że jest to album szczery, z serca, taki, który był tworzony naturalnie. To się wie i czuje, gdy się słucha tego albumu.
Jeśli chodzi o porównania do kogokolwiek, nie lubię tego robić, bo jestem świadomy tego, że dany artysta chce pokazać „siebie” i to, jak sam widzi muzykę. Lecz po którymś razie słuchania piosenki „22„, która jest moją drugą ulubioną, przypomniała mi styl pochodzący z albumu „Human Again” Ingrid Michaelson (w 2012 roku często go streamowałem). Więc
bardziej chciałbym tutaj pochwalić, że produkcja tego numeru jest wręcz na światowym poziomie jeśli chodzi o ten rynek alternatywnego popu. A do tego, dokładnie teraz został wydany klip do tej piosenki!
Jest jeszcze ponad dwuminutowe outro albumu pt. Dobre Zakończenie. Zgodnie z tytułem, jest to dobre, bardzo dobre zakończenie.
Podsumowując: Magda Ruta pokazała swoją wizję muzyki. Pozwoliła sobie przekazać nam swoje prywatne uczucia, swoje różne emocje, niekoniecznie te pozytywne, pełne zamyślenia, trochę zagubienia, tęsknoty z powodu braku tej drugiej osoby u boku.
Materiał choć spójny muzycznie, tematycznie również, to każda piosenka nawet jeśli jedna z drugą jest o tej samej tematyce to jest przedstawiona w zupełnie inny sposób, dzięki czemu mamy poczucie, że ta różnorodność jednak występuje. Dlatego nie nudzę się słuchając debiutu Magdy. A o to bardzo łatwo, gdy materiał jest spójny. Talent do pisania prostych, ale pięknych tekstów piosenek wychodzi na wierzch i to sprawia, że chce się więcej. I ja czekam na więcej, bo jeśli artystka dalej pójdzie tą drogą, będzie szczera, tak jak na swojej pierwszej płycie, to sądzę, że znajdzie spore grono odbiorców w różnej kategorii wiekowej. Jest to album dobry dla osób zarówno jak i ze złamanym sercem, jak i tych, którzy są szczęśliwi ze swoimi połówkami. Debiutancką płytę Magdy Ruty Nie wiem, czy będę polecam osobom, dla których ważny jest przede wszystkim przekaz.
Ocena albumu to 8/10
Posłuchaj płyty w serwisie Spotify: