Zespół NIEBØ prezentuje dzisiaj ( 28.10.2021) debiutancki album ,,Olimp”. Skojarzenie z Niebem i Olimpem może być jedno. Aga Ozon i Adrian Kieroński połączyli głosy, zaprosili kilka osób do współpracy i stworzyli płytę opowiadającą o przemijaniu i kończeniu pewnych etapów.
Temat został ujęty przewrotnie. Z jednej strony otrzymujemy ,, Nie chcesz, to nie”, które tytułem wręcz zachęca, żeby sprawdzić, czego nie chce. Okazuje się, że kończenie znajomości może przynieść wytchnienie, nie musi łączyć się z wiecznym wspominaniem przeszłości. Kontynuując poszukiwanie refleksji i ukojenia w dźwiękach, ,, spójrzmy na siebie na nowo, bo przecież wszystko jest w nas ” usłyszymy w ,, Na nowo”. Dwugłosy i liczne chórki sprawiają, że natężenie wokali jest intensywne. Na szczęście zadbano o brak chaosu, więc głosy nie plątają się pomiędzy liniami melodycznymi. Spokój, łagodność i refleksja przenikają wspomniane utwory. ,, Tamto lato” wpisuje się w konwencje delikatności w brzmieniu ( cudowne ukulele) i bezpośredniości w tekście. Zabieg interesujący i ostatnio dość popularny – pogodna melodia i raczej melancholijna, chociaż dająca nadzieje, liryka.
W opozycji znajduje się ,,Koniec świata”. Dynamicznie uderzenia w perkusje skutecznie rozbudzają ciekawość. Podobnie sytuacja wygląda z ,, Polowaniem”, które pozytywnie mnie zaskoczyło. Słuchając singli, spodziewałam się brzmień akustycznych i synthu, dźwięków bliższych popu, może folku… Zatem, zderzenie elektrycznych gitar jest miłą niespodzianką. Trochę szkoda, że stanowią mniejszość, gdyż słychać, że Aga i Adrian radzą sobie dobrze w klimacie odbiegającym od długiego wersowania.
Warto zauważyć, że tematycznie płyta jest spójna, być może określenie koncept album jest na wyrost, nie mniej autorzy krążą wokół miłości. Dokładniej, wokół relacji dwóch osób, które są sobie bliskie , jednak w rożnych okresach czasu przejawiają różnorodne odcienie uczuć względem siebie. Lekkość muzyki przeplata się z przesyconą emocjami opowieścią.
Do plusów płyty na pewno zaliczam miejsce na pokazanie zdolność każdego z wokalistów. W ten sposób uniknięto monotonii, słuchanie całej płyty w duecie byłoby męczące.
Jeśli chodzi o stylistyczne niuanse, nie mogę pozbyć się dwóch skojarzeń : Sounden Grace i Syndrom Paryski. Tak, to zupełnie dwie różne bajki, jednak Olimp gościł wielu bogów.
Piękna płyta! Cudni ludzie!