SILENTlive – Treści do wolności Waszego umysłu – RECENZJA PŁYTY

coverTakiego prologu jeszcze nie słyszałem na płycie rockowej, czułem się rzeczywiście jakbym płynął w przestworzach kosmosu oczekując na wielki wybuch, delikatnie sącząc z głośników dobrze nastrojony saksofon.  „Astronauta” wprowadza nas w „Pole magnetyczne” nie odczuwając tej zmiany. Mamy tutaj pełną kompilację między utworami.

Bardzo przemyślane teksty, odpowiednio dobrane utwory, szczególnie na etapie odsłuchu, na którym jestem  – „ to są treści do wolności Waszego umysłu”- zaczyna mnie przekonywać do dalszego słuchania płyty SILENTlive.

W kolejny numerze, który nosi niefortunną nazwę „Znieczulenie”- jest mocno i z przytupem. Tego właśnie oczekiwałem od albumu. Wokalista śpiewa że : „znieczulenie zaczyna działać”, owszem odpręża i jakby zagłębić się w tę metaforę, można uznać, że płyta nas nie „znieczuli” lecz nastroi na nieoczekiwane.

„Synergia”, utwór instrumentalny, którego nie możemy ominąć, bo przechodzi   do „Pana Ministra”, skrupulatnie opowiadając o władzy, która karmi nas kłamstwami wyrzucanymi przez rządzących. Temat na topie, jakby nie patrzyć. Ktoś mógłby rzec – życiowe, a i owszem. Z tekstem łatwo się utożsamiać.

Poprzez „Szczęście” jakim jest kolejny utwór, można zrozumieć, do czego dążą muzycy i jaki mają cel. Utwór jest pozytywny, pozwala wierzyć, że  dotrą „do miejsca, gdzie są szczęśliwi ludzie, bo to oni pomogą im zwyciężyć… ”.

„ I co dalej”- niespełna minutowy utwór zmienia klimat na spokojniejszy, nostalgiczny. „Spacery codzienne” to z kolei na pozór spokojny utwór, który w refrenie pokazuje pazura poprzez zwiększenie tempa. Każdorazowa zmiana tempa jest przemyślana, instrumenty ze sobą współgrają i nie zagłuszają się   wzajemnie, do tego wstawki saksofonu, ledwo wyczuwalne, acz zauważalne finiszując na końcu utowru.

„Gmachy” to dla mnie zaskoczenie i prawdopodobnie dla Was również takim będzie. Chwytliwy kawałek z charakterystycznymi bębnami i świetnie brzmiącą gitarą. Dużo inspiracji z przełomu lat 70-tych i 80-tych, które  brzmią tutaj jak klasyki, na których się wychowałem, ale nie odwzorowują ich i nie naśladują.

Zespół nie improwizuje, tylko eksperymentuje z muzyką, bawią  się jak dzieci i czuć, że cieszą  się z tego. Wychodzi im to w pełni profesjonalnie i dojrzale.

Takim eksperymentem jest kawałek „Sprawy osobiste”, którego źródło tkwi w klasyce popu lat osiemdziesiątych i w najlepszym alternatywnym rocku z riffami, gdzie słychać gitarowe sprzężenia, co sprawia wrażenie, że wzmacniacze w studiu były maksymalnie wykorzystane.

Warto znów pochwalić perkusję i gitarzystów, którzy wraz z wokalem pokazują, jakiego kopa może dać prawie sześcio – minutowy kawałek, który bez wątpienia  jest moim faworytem na tej płycie.

Liryczne „Dinozaury”, melodyjne i z nieprawdopodobnie dobrym tekstem,  muzyką, która zauroczy niejednego popowego maniaka, którego rock leży daleko od ulubionego stylu muzycznego. Dodam, że wersja „string” na CD2 jest o wiele bardziej nastrojowa 😉

„Powrót do przyszłości” słuchałem dwa razy, nie dlatego, że go nie słyszałem, lecz z powodów czysto prozaicznych – jest świetny. Perkusja, gitarowe riffy i vocal Marcina genialnie ze sobą współgra. Ciężko  doszukiwać się w poczynaniach zespołu czegokolwiek, co by mierziło, albo nie do końca przekonywało.

„Dla mas” i „Horyzont zdarzeń” to dwa ostatnie kawałki zrealizowane na płycie, kompletnie nie odstające od konwencji, która utrzymana jest na płycie.

Przesłuchałem także  „Bonus track”, zawierający utwory akustyczne i demo zrealizowane w latach 2009-2011. Warto posłuchać sobie dołączonej płytki, bo jest perfekcyjnym dopełnieniem CD1!

Album zespołu „SILENlive – „Treści Do Wolności Waszego Umysłu”, to płyta dla tych, którzy chcą oderwać  się od codzienności, którzy chcą posłuchać niekomercyjnego miksu, miłości do muzyki i prawdziwego czystego rocka na światowym poziomie, gitarzystów, dobrego bębniarza i klawiszowca – skądinąd rewelacyjnych muzyków.

Krążek obfituje w rasowe rockowe numery układające się w spójne i charakterystyczne oblicze. Każdy z tekstów jest okraszony dobrą metaforą, gdzie możemy sobie sami dowolnie interpretować  każde ze słów.

Album to dzieło sztuki, które można uzyskać z muzyki. Idealny na półkę pomiędzy Led Zeppelin, Rival Sons i The Answer, choć jeszcze bez takiej brawury.

Album jest bez wątpienia wart przesłuchania. Tym bardziej, że twórczość zespołu jest na poziomie zagranicznych, dużo bardziej doświadczonych kolegów.

Zespół już miałem okazję  słyszeć  na żywo na koncertach i cieszę się, że ten album, ich marzenie zostało zrealizowane dzięki fanom i ludziom z dobrym sercem, pisałem o tym TUTAJ i TUTAJ.

Opracował : Krzysztof Trefon

 

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.