Thomas Mayne Reid „Jeździec bez głowy” [ Recenzja książki ]

Jeździec bez głowy” to powieść z 1866 roku. Gdy zaczęłam ją czytać, zastanawiałam się, czy wytrzymała ona próbę czasu. Czy może jednak sposób snucia opowieści trąci myszką i nie jest w stanie utrzymać czytelniczej uwagi przez ponad 600 stron. Co się okazało? Zapraszam do recenzji.

Autor „Jeźdźca bez głowy” – Thomas Mayne Reid miał na swoim koncie imponującą ilość powieści. To w dużej mierze książki przygodowe. Także „Jeździec bez głowy” ma w sobie ducha przygody. I nie tylko. To również romans, zagadka do rozwiązania, konne pościgi. Akcja dzieje się w Teksasie. Od razu więc przychodzą do głowy westernowe skojarzenia. Te wszystkie składniki stanowią obietnicę wciągającej uczty czytelniczej. Ostatecznie jednak to danie nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Mogło być świetnie, a w dużej mierze powieść po prostu mnie męczyła. Jednak, żeby nie być aż taką marudą – to były też elementy, które mi się podobały.

Jakie są plusy powieści?

Do składników, które zasługują na uznanie należą humor naturalnie przewijający się przez całą książkę. Z jednej strony jest to komizm pewnych postaci, na przykład Felima O’Neala – bohatera z dużą skłonnością do napojów procentowych. Także narrator snuje swoją opowieść w sposób lekki, z naturalną swadą i pojawiającymi się gdzieniegdzie zabawnymi komentarzami na temat sytuacji bohaterów.

Tło powieści, czyli prerie Teksasu zostały ukazane w malowniczy i przekonujący sposób, co także przypadło mi do gustu. Czułam ten wszechobecny upał i miałam wrażenie, że pędzę na mustangu obok Maurycego Geralda – jednego z głównych bohaterów powieści.

Bohaterowie – przyciągają, czy odpychają?

Wobec postaci występujących w „Jeźdźcu bez głowy” mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony wydają mi się być grubo ciosani, jednowymiarowi i dość płascy. Co oczywiście nie wzbudza entuzjazmu. Z drugiej strony część z nich ma w sobie wspomniany wcześniej komediowy rys, co z kolei jest na plus.

Bohaterem, który najbardziej mi się podobał był Zeb Stump. Wydawał mi się najbardziej inteligentny i ciekawy.

Co poszło nie tak?

O tym, że powieść okazała się być czymś raczej ciężkostrawnym zdecydował język i sposób prowadzenie fabuły. Styl niestety dla mnie jest jednak zbyt archaiczny. Mam wrażenie, że gdyby ta historia wyszła spod pióra współczesnego pisarza, ta historia miałaby szansę dużo zyskać.

Jeśli zaś chodzi o akcję, to Thomas Mayne Reid rozwlekł ją do granic możliwości. I to jest największy minus tej książki. W powieści roi się od dłużyzn i opisów, które nic nie wnoszą do fabuły, a tylko rozpraszają uwagę czytelnika. Ta książka mogłaby być połowę krótsza. I gdyby wyciągnąć z niej esencję, wciągałaby zdecydowanie mocniej.

Do powieści „Jeździec bez głowy” nie będę miała ochoty już wracać i nie znajdzie się na liście moich ulubionych. Mimo wszystko zachęcam Cię do sięgnięcia po nią i wyrobienia sobie zdania na jej temat. Może akurat Tobie przypadnie do gustu i będziesz w stanie w niej dostrzec to coś, czego ja nie byłam w stanie zauważyć.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.