Czerwcowy wieczór, zaczyna się ściemniać…Za chwilę na Dniach Legnicy wystąpić ma gwiazda wieczoru. Czuję niepokój, bo moja wizja wcześniejszych koncertów, a właściwie „światła zastanego” zaczyna się spełniać…
Koncert bowiem to nie tylko sama muzyka i spotkanie z artystą. Bardzo ważna jest aranżacja sceny, a dopełnienie całości stanowi czarujące światło. Podczas tego występu i wszystkich innych (nie dotyczy Maleńczuka, który przybył z własnym oświetleniowcem) zabrakło dynamiki świetlnej. Było ciemno, ponuro i nie sposób było zauważyć Roberta na scenie. Całość jakość uratowało nagłośnienie- inaczej występ zaliczyłbym niestety do „tych” nieudanych.
WILKI to niewątpliwie jeden z najpopularniejszych zespołów rockowych w Polsce, przy tym dowodzony przez charyzmatycznego lidera z talentem i charakterem, który nieczęsto zdarza się w naszym kraju.
Zespół zagrał swoje najpopularniejsze utwory, m.in. „Son of the Blue Sky”, „Aborygen”, „Eli lama sabachtani” „Baska” i „Urke”. Wilki zagrały fenomenalnie, Robert świetnie śpiewał i nawiązywał bezpośredni kontakt z publicznością. Muzycy, proszeni o bis, spełnili oczekiwania fanów, rozgrzewając atmosferę do czerwoności. Mieszkańcy i inni uczestnicy koncertu pytani o wrażenia z występu zespołu, mówili o „czadzie”, „koncercie w dechę” i „prawdziwej klasie muzyków”.
Mojej osobie zatem, wypada się tylko pod tym podpisać:)
Relacja i zdjęcia – Krzysztof Trefon