[Wywiad] „Teraz pojawia się ochota by pójść krok dalej” – Olga Polikowska

Olga Polikowska zadebiutowała w kwietniu 2019 roku EPką Blask, z którego pochodzą takie singla jak: Ulatuje, czy Od Nowa. Artystka obecnie przygotowuje się do wydania długogrającej płyty, której premiera planowana jest na wiosnę, a jej częścią jest m.in singiel Patrz oraz najnowszy, wydany dzisiaj, singiel Obiecaj w duecie z raperem Gverillą.

Sprawdź klip do Obiecaj :

Mariusz Majchrzak: Jesteśmy krótko po premierze najnowszego singla „Patrz” zapowiadającego Twoją debiutancką płytę. Jak wiele i co zmieniło się w Twoim życiu od czasu premiery EPki “Blask”?

Olga Polikowska: Dobre pytanie, bo tak na dobrą sprawę zmieniło się wiele i niewiele. Cały czas wiodę takie samo życie jak wcześniej. Natomiast jeśli chodzi o to, co zaszło we mnie i w tym jak teraz odczytuję siebie na rynku muzycznym, to myślę, że dużo się zmieniło. Po pierwsze proces i nauka, po drugie doświadczenie i zbieranie nowych przemyśleń na temat tego jakbym chciała być odbierana.

MM: Czyli między innymi poszerzyłaś swoje horyzonty?

OP: Na pewno tak. M.in. dzięki temu, że miałam okazję współpracować ze świetnymi producentami. Taka praca bardzo otwiera głowę. Dzięki temu mogłam dowiedzieć się więcej nie tylko o sobie, ale i o muzyce, którą chcę tworzyć.

MM: W kilku miejscach przeczytałem, że zostałaś nazwana nadzieją polskiego electro-popu. Czy w związku z tym pojawiła się jakaś większa presja? Na przykład związana z odbiorem płyty? Czy po prostu robisz swoje i czekasz na rozwój wydarzeń?

OP: To, że zostałam nazwana tak jak zostałam, uznaję za szalenie miły komplement. Fajnie jest usłyszeć coś takiego na swój temat. Jednak jeśli czuję już jakąś presję, to bardziej ze względu na oczekiwania, które mam wobec samej siebie. Tworząc płytę w ogóle nie odnoszę się do tej opinii. Choć oczywiście byłoby super, gdyby już po premierze, ktoś stwierdził, że spełniłam te nadzieje.

MM: Wygląda na to, że od początku masz swoją wizję tego, jak ma brzmieć Twoja muzyka. Czy przed premierą albumu pojawiły się jakieś nowe przemyślenia?

OP: Cały czas mam ich bardzo dużo. Odbiór EPki był bardzo pozytywny, co dla debiutanta ma bardzo duże znaczenie. Teraz pojawia się ochota by pójść krok dalej. Żeby zrobić coś jeszcze lepszego, coś co sprawi słuchaczom zdwojoną frajdę. Na pewno dużo do myślenia dała mi też jesienna trasa koncertowa, kiedy mogłam przetestować swoje piosenki na żywym organizmie. Na pewno wraz z płytą będę chciała zarówno siebie jak i słuchaczy uruchomić tanecznie.

MM: Elektronika i język polski. Nie poszłaś na skróty, bo taką muzykę o wiele trudniej jest zaśpiewać po polsku. Takie było założenie od samego początku?

OP: Faktycznie, zdecydowanie łatwiej śpiewa się po angielsku. Jednak od samego początku wiedziałam, że nie pójdę tą drogą i będę pisała po polsku. Dobrze się czuję, gdy tworzę w języku ojczystym, dlatego teksty, które pojawią się na płycie, będą w stu procentach polskie.

MM: Wróćmy jeszcze na chwilę do EPki. Oprócz studyjnych wersji utworów pojawiły się trzy “na deser”. Kto wpadł na pomysł dołączenia do EPki wersji piano?

OP: To wyszło bardzo naturalnie. Przede wszystkim dlatego, że uwielbiam akustyczne granie. Tak zresztą zaczynałam, grając mini-koncerty akustyczne przy akompaniamencie piana. Mam do tego instrumentu bardzo duży sentyment. Poza tym pozwala mi inaczej zinterpretować utwór, dlatego dzięki niemu mogę się również rozwijać jako wokalistka.

MM: Zapytałem o te wersje piano, ponieważ wprowadzają koloryt. Jeśli chcę się wyczilować lub pobawić, to włączam sobie “Ulatuje” lub “Musisz”. A jeśli towarzyszy mi melancholijny nastrój, to słucham albo “Huśtawek” albo właśnie tych utworów “na deser”. Czy płyta będzie równie zróżnicowana?

OP: Nie mogę powiedzieć, to niespodzianka. Ale wiem, że sporo osób miało podobnie jak Ty po przesłuchaniu całej EP-ki. Bardzo spodobały im się te wersje akustyczne i uznały je za bardzo interesujące. Mam nadzieję, że dzięki nim mogli mnie trochę lepiej poznać.

MM: Mogli też mocniej wsłuchać się w tekst. Kameralne interpretacje tanecznych utworów pozwalają lepiej skupić się na tym, co chciałaś przekazać.

OP: To na pewno. Lekko już abstrahując od tych wersji akustycznych, to moim zdaniem w muzyce elektronicznej najważniejsze jest, by warstwa instrumentalna razem płynęła ramie w ramie z wokalem. Wtedy odbiór jest najmilszy. Trzeba się skupić, aby było to flow. Dlatego czasem lepiej jest zaśpiewać coś bardziej powściągliwie, mniej nachalnie.

MM: Jedną z moich ulubionych piosenek na EPce są “Huśtawki”, do której tekst napisał Kamil Zawiślak, czyli Wishlake. Jak doszło do tej współpracy?

OP: Kamil napisał nie tylko tekst, ale i muzykę do tego utworu. Usłyszałam go w jego pierwotnej wersji i wszystko się w niej zgadzało. Nie było więc potrzeby zmieniania czegoś na siłę. Utwór pasował i do mnie, i do EPki. Współpracę z Kamilem zaproponowała mi moja wytwórnia FONOBO Label. Spotkaliśmy się, usiedliśmy razem, porozmawialiśmy o tym, jakie są moje oczekiwania, a Kamil wszystko znakomicie zrealizował.

MM: Brałaś udział w kilku projektach. Mam na myśli płyty poświęcone twórczości Agnieszki Osieckiej oraz kompilację “Jesienne dziewczyny: piosenki Kaliny Jędrusik”. Jak to z nimi było?

OP: Wszystkie te projekty wyglądały analogicznie. Był aranżer, który miał już gotową wizję utworów, a ja do nich zaśpiewałam dodając co nieco od siebie i po swojemu interpretując teksty piosenek. Starałam się nie kopiować oryginałów, ale jednocześnie zaśpiewać z szacunkiem, który im się należy.

MM: Czy te projekty wpłynęły w jakiś sposób na Twoją autorską muzykę?

OP: Niewątpliwie były to bardzo inspirujące projekty i chętnie wzięłabym w czymś takim udział ponownie. Szczególnie, że z piosenką aktorską i poezją śpiewaną jestem związana od lat. Miałam taki etap w swoim życiu, że chciałam zdawać do szkoły teatralnej. Przerabiałam wtedy twórczość m.in. Agnieszki Osieckiej, Kabaretu Starszych Panów i Sławy Przybylskiej.

MM: W zeszłym roku wystąpiłaś między innymi na festiwalu ENEA Spring Break. Byłem na tym festiwalu, ale nie trafiłem na Twój koncert, czego bardzo żałuję. Jaka jest różnica między koncertem na festiwalu,
a regularnym koncertem?

OP: Obie te formy występu mocno się od siebie różnią. W związku z tym, że są to trochę inne sceny, rządzą się innymi prawami. Dla mnie ENEA Spring Break był pierwszym festiwalem, na którym miałam okazję zagrać i wspominam to doświadczenie doskonale. Pamiętam, że mój koncert wzbudził duże zainteresowanie. Grałam w klubie Dragon i była pełna sala. Co w sumie nie było taki oczywiste, bo w tym samym czasie występowała bardzo dużo innych artystów. Dlatego przed koncertem był lekki stresik, ale na szczęście okazał się niepotrzebny.

MM: Czy po premierze płyty planujesz trasę koncertową? Jeśli tak, to gdzie będzie można Cię zobaczyć i usłyszeć na żywo?

OP: Ze szczegółami muszę się jeszcze wstrzymać. Zanim zaplanuję kolejną koncertową, chcę dobrze przygotować się do premiery płyty. Koncerty na pewno są w planach, ponieważ nie wyobrażam sobie bym nie zagrała nowych utworów na żywo, ale na ustalanie konkretów jeszcze przyjdzie czas.

MM: Jak w takim razie przebiegają prace nad płytą? Wybrałaś już tytuł? Możemy spodziewać się jakiś gości?

OP: Prace nad płytą są zakończone w dziewięćdziesięciu procentach. Tytuł już jest, ale pozwól, że jeszcze przez jakiś czas pozostanie tajemnicą. Premiera planowana jest na wiosnę 2020 roku, więc na pewno już niedługo będę odsłaniała kolejne karty z nią związane.

MM: Bardzo dziękuję za poświęcony czas i za wywiad dla naszego portalu.

OP: Ja również dziękuję. Za chęć przeprowadzenia wywiadu właśnie ze mną.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.