Z Jakubem Skorupą spotkałem się w krakowskim klubie Paon tuż przed jego pierwszym koncertem z trasy Pociągi Towarowe Tour w dniu Barbórki.
Michał Pruszyński: Spotykamy się w Babórkę, więc ciężko mi nie spytać o Twój najnowszy singiel o tym tytule, który ukazał się w środę. Dlaczego nie dziś?
Jakub Skorupa: To przede wszystkim kwestie logistyczne. Chcieliśmy by słuchacze już w dniu Barbórki znali ten tekst. Tak jest z utworami mało znanych artystów, za którego się uważam, by łatwiej było dotrzeć słuchaczom zamieszcza się utwór wcześniej. Mieliśmy też w świadomości fakt, że będziemy dziś grali koncert.
M: Czy przypadkowo zaczynacie trasę koncertową akurat w Barbórkę?
J: To absolutnie czysty przypadek.
M: We wspomnianej Barbórce pierwszy raz rapujesz. Czy można spodziewać się więcej takich kawałków w utworach, które znajdą się na twojej płycie?
J: I tak i nie. Nie postrzegam swoich utworów jako tych rapowanych i śpiewanych. Każda piosenka to dla mnie odrębna całość. To rodzaj narracji, opowieści wynikającej z potrzeby piosenki. Nie potrafię nawet podzielić swoich kawałków w ten sposób. Może widzom będzie łatwiej tego dokonać po przyjściu na mój koncert. Będziemy grać większość materiału, który ukaże się na płycie. Jednak wersje live niektórych utworów mogą różnić się od wersji studyjnych.
M: Byłem na twojej próbie dźwięku i udało mi się usłyszeć wersję akustyczną live Wakacje i deszcz. Która wersja była pierwsza- ta z singla, czy ta, którą usłyszymy na koncercie?
J: Żadna. Pierwszy szkic do Wakacje i deszcz powstał zanim poznałem się z Kubą Dąborwskim z którym robimy płytę (jest jej producentem) ani nie miałem jeszcze zespołu. Pierwsza wersja wakacje i deszcz powstała na bicie podesłanym mi przez Grześka Pikulińskiego. To był jeden z podkładów, które kiedyś zrobił, ale nie wykorzystał. Taki wakacyjny podkładzik. Postępując z pracą nad płytą sam utwór też trochę się zmienił, jednak dla mnie to nadal ta sama opowieść. Obie wersje utworu- zarówno ta z teledyskiem jak i koncertowo- akustyczna mają swoje plusy. Z pewnością w obydwu przypadkach to dobry kawałek do pochillowania.
M: Wspomniałeś o Kubie Dąbrowskim, swoim producencie, czy to jego zasługą jest ilość różnych drobnych akcentów muzycznych w twoich utworach jak chociażby tykanie zegara w wypowiedzeniu z korpo?
J: To wypadkowa spotkań z Kubą. Największa magia dzieje się, gdy siadamy nad jakimś kawałkiem razem. Ja przynoszę mu coś nagranego na gitarze z samym wokalem, a potem nad tym pracujemy. Czasem to bit Kuby, który obracamy wręcz na drugą stronę. Wspomniałeś o tykaniu. Kuba rzucił, że zawsze chciał gdzieś umieścić właśnie to tykanie i włożyliśmy to w ten numer i okazało się, że pasuje idealnie. Podobnie było z saksofonem w tym numerze. Powiedziałem Kubie, że bardzo że czuję, że idealnie pasowałby tu saksofon. Kilka godzin później Maks Kucharski zaimprowizował solówkę na saksofonie, a ja się dosłownie popłakałem. To są takie chwile dla których warto wchodzić do studia. Czym innym jest odkrywać utwór a zgoła czym innym jest usłyszeć jego gotową wersję.
M: Ile Ty masz lat?
J: 35.
M: Pytałem o wiek bo często pojawia się temat twojej młodości. Zdarzało ci się wspominać w wywiadach o swojej miłości do grunge. Słuchając twoich utworów można czuć swoistą miłość do lat 90, potrafię sobie wręcz wyobrazić coś z twojego dorobku jako soundtrack do któregoś z seriali tamtego okresu, chociażby Ekstradycji.
J: We mnie ten czas nadal w pewien sposób jest. On mnie ukształtował. Do dziś nie zapomnę momentu, kiedy w 2000 roku w katowickim Spodku grał Pearl Jam i chciaż na sam koncert nie mogłem pójść, to wtedy dowiedziałem się, że taki zespół istnieje. Kupiłem płytę z utworem Nothing As It Seems. Do dziś wracam do tej płyty i do tych emocji, które towarzyszyły mi odkrywaniu tej muzyki. To zostało na moim dysku twardym, w mojej głowie, i w zasadzie moja muzyka to mieszanka tego, co poznałem jako dzieciak jak i człowiek dorosły. Jednak muzyka lat 90 ukształtowała mnie.
M: Jednak twoja muzyka dość znacząco różni się od wspomnianego Pearl Jam. Czy można spodziewać się ostrego, gitarowego Skorupy?
J: Koncerty są bardziej rockowe niż wersje studyjne. Czy będzie ostrzej ciężko stwierdzić, gdyż ja odbieram tę muzykę trochę inaczej. Kluczem tutaj są emocje, skojarzenia. Jednak nie mówię nie gitarowemu albumowi.
M: Pracowałeś w Londynie, jednak wróciłeś do Polski. Dlaczego?
J: Chciałem wrócić do robienia muzyki w Polsce. W Londynie zdałem sobie sprawę, że czegoś bardzo brakuje w moim życiu. Chciałem tworzyć muzykę po polsku, bo nie wyobrażam sobie pisania tekstów na przykład po angielsku. W Londynie pracowałem od 9 do 18 i pewnego dnia, na którejś z przerw kupiłem gitarę akustyczną, wynająłem małą salkę na godziny i zacząłem tam chodzić grać. W pewnym momencie na każdej przerwie pisałem kolejne utwory. Dotarłem w pewnym momencie do takiego punktu, że powrót wydawał się oczywisty niezależnie od tego co się wydarzy. Wypowiedzenie z korpo trochę o tym jest- zostawiłem sądzę fajną pracę nie z powodu tego, że była zła, tylko dlatego, że chciałem pisać i potrzebowałem na to przestrzeni. Udało się.
M: Ile wersetów miał poemat wspomniany w Wypowiedzeniu z korpo?
J: Ta cała piosenka to właśnie wypowiedzenie. Ten utwór to zapis tego co wydarzyło się w moim życiu. Więc jeśli chcesz wiedzieć ile wersetów- policz linijki utworu.
M: Zawodowo zajmujesz się animacją. Czy można spodziewać się kiedyś teledysku twojej roboty?
J: Klip do Pociągów towarowych sam wymyśliłem i zmontowałem. Chciałbym jednak zrobić teledysk animowany, ale to czasochłonna sprawa. Na ten moment skupiam się na muzyce. Jednak jeśli czas pozwoli i będzie spokojniejszy z chęcią stworzyłbym jakiś obraz do tej muzyki. Tworzenie animacji bardzo mnie kręci, opiera się to na rytmie i frazowaniu, więc ma wiele wspólnego z muzyką.
M: Barbórka to pierwszy teledysk fabularny. Skąd pomysł?
J: Wiedziałem co chciałbym zobaczyć, ale przede wszystkim pomogli mi otaczający mnie ludzie.. Domi Skoczylas, grająca u nas na klawiszach wpadła na wstępny pomysł, czyli obraz chłopca chodzącego po pustej szkole. Produkcją klipu zajął się Karol Papała, który gra u nas na basie. Karol zaproponował, żeby teledysk wyreżyserował Wojtek Chowaniec. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać z Wojtkiem o emocjach zawartych w tej piosence i jego skojarzeniach. Rozpisał w jeden dzień cały scenariusz i od razu wiedzieliśmy, że to jest dokładnie ta opowieść. Klip zrobiliśmy w dwa tygodnie od pomysłu aż po montaż i udało się wszystko. Osoby siedzące w ławkach w szkole to w zasadzie jedna klasa z Knurowa, nie musieliśmy specjalnie szukać statystów. Występują tam nasi znajomi-nasz perkusista, a nawet menadżer klubu Spirala z Gliwic, gdzie kiedyś grałem.
M: Czy po tych pięciu utworach dostaniemy jeszcze jakiś kawałek przed całą płytą?
J: Istnieje szansa na ukazanie się jeszcze jednego albo dwóch utworów.
Album ukaże się w przyszłym roku, a wszystkich czytelników zapraszamy na pozostałe koncerty z trasy:
15.12 – Zabłocie k. Strumienia
16.12 – Cieszyn
17.12 – Kozy k. Bielska-Białej
18.12 – Pajęczno
14.01 – Poznań
15.01 – Wrocław
21.01 – Warszawa
22.01 – Łódź
Autor zdjęcia: Patryk Majchrzak