Fredrik Backman „Zwycięzcy” [ Recenzja książki ]

Czy zdarzyło Ci się ostatnio, że po zamknięciu ostatniej strony książki pomyślałaś/ pomyślałeś, jakie to było znakomite? U mnie to wydarzyło się po zakończeniu lektury powieści „Zwycięzcy” Fredrika Backmana. Mocna, wzruszająca, mądra książka o ludziach lasu, którzy są gotowi na wszystko. Dokonują w życiu najlepszych i najgorszych wyborów. Potykają się, popełniają błędy. Dla niektórych walka o to co najważniejsze wciąż trwa. Inni nie mają tej szansy. Zapraszam do recenzji jednej z najlepszych powieści tego roku.

„Zwycięzcy” to trzecia i najprawdopodobniej ostatnia część ( przynajmniej na to wskazuje zakończenie książki) trylogii Miasto Niedźwiedzia. Cykl opowiada o mieszkańcach sąsiadujących ze sobą szwedzkich miasteczek: Björnstad i Hed. Łączy je i dzieli jednocześnie ogromna pasja – miłość do hokeja. Jest ona odwiecznym polem rywalizacji między społecznościami.

Od razu przyznaję, że nie czytałam dwóch poprzednich części. Jednak zupełnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze i w zorientowaniu się w treści „Zwycięzców”. Choć z drugiej strony nie wiem, jak byłoby gdybym znała dwie wcześniejsze książki: „Miasto Niedźwiedzia” i „My przeciwko wam”. Jedno wiem na pewno – po przeczytaniu „Zwycięzców” chcę jeszcze poobcować z tymi bohaterami i bohaterkami, dlatego też z pewnością sięgnę po dwie pozostałe powieści.

Studium małomiasteczkowych społeczności

Fredrik Backman wspaniale kreśli portret społeczności Björnstad i Hed. Tu wszyscy się znają i wszyscy są ze sobą powiązani. To ludzie, którzy wychowywali się w pobliżu lasów, otoczeni dziką przyrodą i często obcujący z niełatwymi warunkami pogodowymi. Wystarczy chociaż wspomnieć pojawiającą się na samym początku „Zwycięzców” wielką burzę i wichurę. Żywioł, który sieje zniszczenie zdaje się być także odzwierciedleniem tego co dzieje się w umysłach, duszach bohaterów i bohaterek. Traumatyczne doświadczenia z przeszłości kładą się cieniem na ich życiu. Są tacy, którzy potrafią jednak wydostać się z tego cienia, ale też tacy których pochłania on całkowicie. Bardzo podoba mi się ta różnorodność, wielowymiarowość postaw ludzkich jakie serwuje nam Backman. Bohaterowie są bardzo wyraziści, posiadają w sobie cały wachlarz pozytywnych i negatywnych cech. I rzadko się zdarza, żeby w książce praktycznie wszyscy bohaterowie zostali zbudowani w tak kompleksowy i znakomity sposób, żebym nie była w stanie wyróżnić tych, który zaintrygowali mnie najbardziej. Tutaj po prostu poruszył mnie los każdego z opisywanych mieszkańców rywalizujących ze sobą miasteczek. A trzeba dodać, że jest tu dużo postaci. I może na samym początku przyprawiało mnie to o lekki czytelniczy zawrót głowy, ale szybko to wrażenie minęło. Perypetie ludzi lasu wciągnęły mnie bez reszty.

Hokej dodatkowym bohaterem książki

Poza mocno angażującymi przeżyciami mieszkańców Björnstad i Hed, bardzo trafiło do mnie zobrazowanie wielkiej sportowej pasji. Życie tych ludzi skupia się na lodowiskach, na śledzeniu poczynań swoich drużyn, na kibicowaniu. Marzeniem dzieci, nastolatków jest bycie najlepszym hokeistą lub hokeistką. Wielu pragnie dostać się do NHL. Dają z siebie wszystko na treningach i w czasie meczów. I znowu Fredrik Backman pokazuje, że ta sportowa pasja i rywalizacja może być zarówno budująca, jak i destrukcyjna. I to w wymiarze jednostkowym, ludzkim, ale także społecznościowym. Jednym z wątków powieści jest bowiem korupcja.

Język powieści

Fredrik Backman potrafi snuć historie w niezwykle sugestywny sposób. Jego styl pisarski, język bardzo mi odpowiada. W „Zwycięzcach” szczególnie jeden zabieg fabularny zwraca na siebie uwagę. Narrator powieści, który zdaje się być kimś wszechwiedzącym, co jakiś czas podrzuca tropy dotyczące tego co wydarzy się w przyszłości. Można to nazwać mikro spoilerami. Z reguły takie coś nie jest pożądane. Jednak w tym przypadku to działa! Czytelnik zostaje poinformowany na przykład przez narratora, że w życiu danego bohatera dojedzie do jakiejś tragedii, nie wie jednak co to będzie dokładnie. To sprawia, że chce się przewracać kolejne kartki, żeby poznać losy konkretnej postaci.

Wyzwanie czytelnicze

Na koniec chcę podkreślić, że „Zwycięzcy” mogą być też pewnym wyzwaniem. A to dlatego że ta książka liczy sobie 687 stron. Jeśli nie przepadasz za tak grubymi powieściami, to zachęcam – mimo wszystko spróbuj, bo warto. Druga sprawa – przy lekturze zaopatrz się w paczkę chusteczek higienicznych. Książka ta dostarcza bowiem wielu wzruszeń, z jednej strony ma w sobie dużo smutku, a z drugiej niesie też nadzieję. Mogą pojawić się łzy w trakcie czytania.

Jeśli lubisz powieści silnie działające na emocje i mocno zapadające w pamięć to bardzo polecam Ci „Zwycięzców”!

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.