Patryk Szczepanik to polski twórca Internetowy, prowadzi swój kanał youtube od 2014 roku, szczerzej znany pod pseudonimem Szczepanikov (ponad 300 tys. subskrypcji).
Od zawsze pasjonował się muzyką, sporadycznie też publikował na youtube swoje covery. Jak sam mówi, potrzebował takiego pierwszego, szczerego uzewnętrznienia. Od lat notował w swoim telefonie pomysły na melodie czy fragmenty tekstów piosenek, które w końcu odważył się pokazać producentowi Michałowi Wrzosińskiemu oraz Zagi, która wsparła projekt tekstowo i melodyjnie. W listopadzie 2020 te wszystkie pomysły, szkice i historie podczas twórczych spotkań przerodziły się w piosenki, a wkrótce w cały album.
TRACKLISTA:
- 5173 feat. Zagi
- Pogoda na sen
- Na pamięć
- Nie chcę wracać
- Moment
- Pierwsza
- Znaki
- Koszulki i bluzy
- Gubię kredki
Dziś nadszedł ten magiczny dla Patryka dzień. Dzień premiery albumu oraz klipu do utworu „Na pamięć”
Oto i klip:
W związku z premierą albumu „Pierwsza” mieliśmy okazję przeprowadzić rozmowę z artystą.
WK: Opowiedz nam, jak to się właściwie zaczęło z muzyką
P: Oprócz YouTube a robię go już od siedmiu lat, zacząłem robić covery i zajmować się muzyką hobbystycznie. Napisałem wtedy do mojej znajomej czy zechciałaby ze mną zrobić pierwszy cover ale wtedy robiłem to bardzo po omacku i nie byłem pewien czy to się spodoba ludziom, więc pierwszy cover był na próbę czy się przyjmie i z racji tego, że w większości opinie były pozytywne zacząłem myśleć o kolejnych coverach. Później już się to przekształciło w pomysł żeby stworzyć coś własnego. Pomysł o płycie wyszedł dopiero dwa lata po tym ale gdyby właśnie nie te pozytywne przyjęcie coverów, to zapewnie nie byłoby pomysłu na płytę.
WK: Dobrze, wspomniałeś, że ludzie bardzo pozytywnie przyjęli cię w wersji muzycznej a jak z tobą? Jak się czujesz w coverach i ogólnie w tworzeniu muzyki?
P: Na pewno w muzyce czuję się dobrze i w końcu spełniony bo wydaje mi się, że przestało mi wystarczać tworzenie zwykłych filmów na YouTube, potrzebowałem pokazać inną część siebie, chciałem bardziej się uzewnętrznić. Co do coverów to gdybym miał wybierać między wykonywaniem czyichś utworów a tworzeniem swojej muzyki to definitywnie większa frajda jest ze swojej muzyki ale bardzo też lubię zaskakiwać ludzi robieniem muzyki, którą oni znają dobrze, w innej wersji. Dobrze się czuję robiąc covery, to jest naprawdę fajne i kreatywne bardzo.
WK: W związku z tym, że muzyka jest czymś nowym dla Ciebie, muszę spytać czy trudny był dla ciebie początek z procesem twórczym, z robieniem czegoś swojego ?
P: Od bardzo dawna miałem pomysły na swoje piosenki, które zapisywałem w formie notatek, nagrań na dyktafonie ale nie traktowałem tego poważnie. Myślałem, że większość ludzi tak robi i pisze do szuflady. Okazało się, że mało tak robi i bardziej czułem się niepewnie ze względu na YouTube. Ludzie znają mnie jako rozrywkę w internecie, jako kogoś śmiesznego, takiego śmieszka a ja zacząłem robić taką muzykę, może nie poważną ale też nie wesołą. Wiadomo, znajdzie się wesoły kawałek ale wszystko robione jest już na poważnie. Bardzo się bałem reakcji ludzi na to. Zostało to odebrane bardzo fajnie i w sumie bardzo doceniam to, że widzowie z YouTube teraz zostają ze mną w muzyce. To bardzo budujące bo wiem, że ludzie i obejrzą mnie i posłuchają.
WK: W większości, jak mówisz, opinie były pozytywne. Nie bałeś się, że widzowie będą zawiedzeni, że możesz zostawić YouTube na rzecz muzyki?
P: Przy pierwszym kawałku często padał popularny ostatnio cytat: Spieszmy się kochać YouTuber’ów, tak szybko zostają muzykami (śmiech), masa ludzi właśnie ostatnio przechodzi na muzykę ale mam wrażenie, że oni to robią jako taki Entertainment albo robią kawałki raperskie a ja wszedłem w to tak na poważniej i spodziewałem się, że może się to komuś nie spodobać, bo wiesz, jesteś przyzwyczajona, że oglądasz kogoś sześć lat i robi coś śmiesznego i nagle robi coś innego ale po drugim, trzecim kawałku już jakby wyzerowały się te komentarze i zobaczyłem, że zostałem ciepło przyjęty jako muzyk.
WK: Pamiętam jak wymieniałeś swoje inspiracje wśród których jest m.in. Mela Koteluk. Mam wrażenie, że właśnie owe inspiracje bardzo na Ciebie wpłynęły by zacząć tworzyć
P: Ja się ogólnie bardzo cieszę, ze w ostatnim czasie na polskiej scenie staje się popularna alternatywa. Pare lat temu jeszcze tak nie było, bo zazwyczaj przyjmowali się sprawdzeni artyści, a teraz muzycy oryginalni, nowi są przyjmowani bardzo dobrze. Tak się też składa, że od zawsze jarałem się tym stylem bo czuję, że może być miejsce dla mnie na tej alternatywnej planecie, która faktycznie mogła mieć tam gdzieś wpływ.
WK: Słyszałam, że miałeś swoje próby w rapie.
P: Zgadza się, mam jeden raperski kawałek ale on jest na tyle ukryty, że raczej nikt go nie odkopie. Myślę, że nikt go nie usłyszy, ale muszę przyznać, że wyszło nienajgorzej. To był pomysł na prezent urodzinowy dla brata aby miał coś co zapamięta. To była jedyna próba z rapem ale zostańmy przy alternatywie i Meli (śmiech)
WK: Będziesz zamykać się w gatunku alternatywnym, czy jednak gdzieś będziesz eksperymentować? Pytam, ponieważ eksperymentowanie jest teraz częstym zabiegiem. Na przykład 30 Seconds To Mars znani z ciężkich brzmień na początku, im dalej tym bardziej szli w taki jakby pop co nie spodobało się wielu fanom. Stracili wielu słuchaczy.
P: Wiem, że dopiero zaczynam ale po mojej płycie można śmiało wywnioskować, że lubię eksperymentować bo w zasadzie te kawałki są dość mocno zróżnicowane. Słuchając tego materiału, przynajmniej ja mam takie wrażenie, widać, że nie jest to zrobione na jedno kopyto. Jest coś po angielsku, jest coś agresywnego, jest coś bardziej spokojnego, melancholijnego, szybkie wakacyjne kawałki. Lubię, lubię eksperymentować. Po tej płycie też bardziej się określę i będę na pewno podglądał czego się obecnie słucha ale fajną rzecz powiedziała mi Zagi która jest ze mną w utworze „5173”. Jak do niej przyszedłem i zapytałem się: No dobra ale co jak połowa tej mojej płyty to będą smutne kawałki? Na co ona odpowiedziała mi: „No to znaczy, że taki jesteś i że taką muzykę masz robić.”
To się może wydać proste ale dużo mi to dało, bo uznałem „Może faktycznie po prostu mam robić to co czuję a nie myśleć co się ludziom spodoba” i w tę stroną poszedłem i dlatego te kawałki są tak różne, bo po prostu co danego dnia miałem w głowie to, to się pojawiło na płycie.
WK: Wspomnieliśmy o Meli Koteluk. Jakie jeszcze są twoje muzyczne inspiracje, autorytety?
P: Autorytet to najbardziej hm.. to coś gdzie jeszcze z czasów Youtube’a byłem do niego porównywany, ze względu na, myślę, że włosy i nos (śmiech), to Dawid Podsiadło jest największą inspiracją. Od zawsze go słuchałem i mam nawet gdzieś zdjęcie z nim z jego pierwszych koncertów za czasów pierwszej płyty. Mam nadzieję to znaleźć (śmiech). Oprócz niego jest jeszcze Daria Zawiałow (śledzę ją od samego początku), uwielbiam Kwiat Jabłoni, naprawdę uwielbiam ich nową płytę, bardzo chciałbym ich kiedyś poznać.
WK: Jakie masz oczekiwania wobec muzyki?
P: Na pewno chciałbym odnieść sukces muzycznie, też jest to jakaś część dzięki której to robię bo zobaczyłem nową ścieżkę, którą chciałbym podążać. To co w danym czasie mi się podoba, to w tym się spełniam i to robię. Kiedyś to był sam Youtube, teraz stawiam też na muzykę. Po prostu to robię bo to lubię. Jeśli to wyjdzie to super, jeśli nie to po prostu dalej będę tą muzykę tworzył ale dla mniejszego grona. Natomiast jakie mam jeszcze oczekiwania? Na pewno celem w mojej płycie było pokazanie, trochę innej wersji siebie bo na dłuższą metę kiedy już po prostu zamknąłem się w tej „bańce śmieszka”, ludziom strasznie ciężko było pojąć, że ja też mam gorsze dni. Gdy wstawiałem zwykłe zdjęcie na instagrama bez uśmiechu, było wiele komentarzy w stylu „Gdzie jest uśmiech Patryk? Wolę cię z uśmiechem”.
Bardzo chciałbym to przełamać. Mam nadzieję, że jest to w mojej muzyce widoczne. Głównie dlatego robiłem smutne kawałki żeby ludzie zrozumieli i pozwalali mi wstawiać zdjęcia bez uśmiechu (śmiech)
WK: Czym jest dla ciebie sukces?
P: W muzyce? Wiem, że ktoś się może tym jarać a ktoś nie ale moim sukcesem było, gdy mój pierwszy utwór „5173” znalazł się na takiej dużej playliście alternatywnej na Spotify. I wiesz, na początku nie zdawałem sobie sprawy kto tam jest ale jak spojrzałem, że obok jest Kwiat Jabłoni, Dawid Podsiadło i nagle Patryk Szczepanik, dla mnie to było po prostu Łoooł, co ja tam robię. Mega wyróżnienie. To było pierwszym sukcesem. Kolejnym na pewno by było, zapełnienie jakiegoś klubu. Jest to i cel i sukces jakie chce osiągnąć. A większy sukces? Wypełnić stadion (śmiech)
WK: Z całą pewnością będziesz porównywany do Dawida Podsiadło. Boisz się tego?
P: Oj tak, z pewnością…
WK: Boisz się z tego względu, że nie chcesz być porównywany bo chcesz być sobą, Patrykiem Szczepanikiem czy, że słuchacze mogą uznać, że jesteś jego następcą/kopią?
P: Mogę być oceniany jako kopia ale wiesz, porównanie do niego i powiedzenie „Hej, to jest muzyka taka jak Dawida i w sumie to jest spoko” jest ok. Jednak ludzie porównując mnie do Dawida pomyślą, że ja się do niego porównuję. A ja wiem, że dla wielu wielu polaków Dawid jest w Polsce topem. Jakby…komentarze, że to jest podobny vibe, Podsiadłowy vibe, bo tego jest masa komentarzy to jest super ale właśnie boję się, że w pewnym momencie to się przeinaczy na moją niekorzyść, bo ludzie stwierdzą Okej to jak mam wybierać Dawida albo jego to wybieram Dawida. Dlatego wtedy nie chciałbym tych porównań.
WK: Tutaj troszkę śmieszkując, w związku z owymi porównaniami czy myślałeś nad zmianą fryzury, przez którą się to dzieje? (śmiech) W końcu Dawid też przeszedł zmianę bo teraz wygląda jak gwiazda z lat 80-tych
P: Oj wygląda jak gwiazda z lat 80-tych, Ja bym się nie porwał na taki fryz ale szanuję, że on to zrobił. Na pewno jest to jakaś nowa jego persona.
WK: No dobra, wracając do poważnych tematów to kogo na naszej polskiej scenie muzycznej uważasz za gwiazdę. Wymieniłbyś tu Dawida czy jednak kogoś pokroju Maryli bądź Krzysztofa Krawczyka?
P: Kurczę…No wymieniłbym chyba tego Dawida bo jeżeli chodzi o gwiazdę na polskiej scenie to, właśnie dlatego go ludzie wymieniają bo on oprócz tego, że robi fajną muzykę to jak byłem na jego koncercie to inne wersje jego piosenek jakie stworzył porywały do tańca dosłownie każdego włączając w to babcie, dzieci, ludzi w moim wieku. Poza tym on przekonuje swoją osobą, jest inteligentny, wywiady z nim są ciekawe, wystarczy, że Dawid zrobi EEE i ludzie już się śmieją. Oczywiście nieraz słuchałem Krzysztofa Krawczyka ale nigdy nie miałem jakiejś fazy na starszych artystów. Więc tutaj wymieniłbym Dawida.
WK: Jak na pierwszą płytę, twoja powstała dosyć szybko, prawda?
P: Tutaj w sumie wymieniłbym dwie takie daty. Jeśli mielibyśmy liczyć kiedy napisałem pierwszy tekst, to pewnie byłoby z trzy, cztery lata temu, Ale jeśli mowić o momencie, w którym faktycznie powiedziałem do wytwórni Hej robimy płytę no to zrobiliśmy to bardzo szybko bo jak przyjechałem do moich serdecznych przyjaciół Michała Wrzesińskiego i Zagi to zrobiliśmy, nagraliśmy i dokończyliśmy teksty w równe 10 dni. To było na zasadzie, że jeśli danego dnia nie skończyliśmy danego kawałka to nie szliśmy spać. To był chyba najbardziej intensywny okres w moim życiu ale nigdy nie byłem tak zadowolony jak wtedy. Codziennie padałem i chciałem już iść spać ale byłem tak szczęśliwy bo wiedziałem, że robimy fajne rzeczy i pierwszy raz się tak spełniałem.
WK: Żyjemy w dość nowoczesnych czasach. Sprzedaż płyt w wersji fizycznej maleje a za to streamingi, Youtube rządzą. Nie zniechęca cię to?
P: W sumie to nie, nie zniechęca. Czuję że to nawet lepiej dla mnie ze względu na moją wcześniejszą profesję bo jednak jako twórca internetowy zebrałem sobie rzeszę fanów i ludzi, którzy po prostu mnie obserwują. Bycie w internecie jest dla mnie bardzo okej.
WK: A jak z poziomem muzyki w Polsce? Poprzeczka jest dość wysoka a ludzie mają duże oczekiwania i chcą czegoś nowego. Nie przeraża cię owa wysoka poprzeczka?
P: Poprzeczka faktycznie jest wysoko, ludzie faktycznie chcą nowości. Mamy tu Sanah lub Sobela. Oni definitywnie są inni. Czy ja jestem inny? Nie wiem. Ocenę pozostawię widzom/słuchaczom za kilka dni. Mam nadzieję, że się wpasuję w ich gusta.
WK: Im dłużej z tobą rozmawiam tym bardziej widzę, ze dobrze zbudowałeś sobie odpowiednie podejście do wielu spraw by wejść w branżę muzyczną. Nie oszukujmy się, w tej branży jest sporo hejtu.
P: Nauczyłem się tego z YouTube’a bo tam robiąc te filmiki przez tyle lat ja już się nauczyłem, że zawsze bierz pod uwagę, że będzie hejt. Po prostu. Jeżeli nie będziesz na to gotowa to będzie ci ciężko się załamiesz.
WK: Jesteś odporny na hejt?
P: Jestem. Czytam każdy komentarz ale liczy się dla mnie opinia najbliższych. Jeżeli pod moimi filmikami pojawiła by się większa ilość negatywnych komentarzy to wziąłbym to pod uwagę.
WK: Właśnie. Opinia najbliższych. Jakie masz wsparcie od bliskich? Od fanów wiem, że jest ogromne
P: Myślę, że mam niesamowite wsparcie i bardzo dużo szczęścia w tym bo moi rodzice na każdym kroku są mega fanami i każde story moje oglądają…
WK: awww…
P: Na wszystko reagują, tata się nawet nauczył emotek używać, story lajkować. Mój brat mnie bardzo wspiera, moi przyjaciele. Od początku mnie wspierali, nawet jak robiłem jeszcze takie bardziej cringe’owe filmy to udostępniali to. To było niesamowite. Teraz mam dziewczynę, która już totalnie jest wkręcona we wszystko co robię i chce dla mnie jak najlepiej.
WK: Nazwa albumu „Pierwsza” wydaje się bardzo prosta. Czy kryje się, może jednak jakaś historia za tym?
P: I tak i nie. Nie chciałem na debiut dawać tak banalnego tytułu jak „Pierwsza” bo uznałem, że trzeba wymyślić coś świetnego ale z czasem jak po prostu zacząłem patrzeć na to co się wydarzyło na tej płycie to zauważyłem, że jest piosenka, która nazywa się pierwsza, opowiada o mojej pierwszej dziewczynie, pierwszej miłości. W notesie gdzie pisałem utwory mam też napisane MOJA PIERWSZA PŁYTA i zebrało się tyle tych pierwszych, że nazwa musiała zostać.
WK: Wymarzony collab muzyczny?
P: Może nie brzmi to jak collab ale kiedyś pomyślałem, że super byłoby być częścią męskiego grania. Zazwyczaj wybierani są artyści topowi, którzy sporo osiągnęli. Chciałbym współpracować z …. nie, nie wymienię go znowu (śmiech) Chciałbym współpracować z Lor, jakby była taka szansa to byłbym szczęśliwy.
WK: Pójdziemy trochę w kierunku teledysków. Jak bardzo bolesnym doświadczeniem było dostać makaronem po twarzy? (śmiech)
P: (śmiech) Powiem ci nawet coś lepszego, jest scena, która została wycięta ale był tam rzut całym tortem w moją stronę i to bardziej bolało ale jeszcze bardziej chyba bolała scena, w której dostałem plaskacza od Weroniki. Weronika nagrywała to chyba z dziewięć razy bo nie umiała mnie uderzyć i mówiliśmy jej „mocniej, mocniej” i za dziewiątym razem po prostu zamknęła oczy, walnęła mnie i to mnie wtedy zabolało. Oto chodziło. Samo rzucanie spaghetti nie bolało a po prostu było bardzo brudne. Swoją drogą była fajna zabawa.
WK: Powiesz coś więcej o tym jak doszło do tej jedzeniowej bitwy?
P: Bitwa jedzeniowa miała być metaforą problemów pomiędzy dwojgiem ludzi. Chciałem żebyśmy koniecznie na początku byli czyści i ładni. Chciałem żeby z biegiem teledysku pojawiało się na nas coraz więcej plam, itd. i żeby to było odzwierciedleniem tego, że im więcej kłótni, tym więcej takich znaków na ciele.
WK: To teraz trochę w inną, dość ciekawą stronę. Mamy utwór „Sajko girl” (Patryk się uśmiecha) Jak powstał ten utwór bo opisałeś go jako utwór o przeżyciach z wielbicielami i chyba nie były one pozytywne. Opowiedz o tym.
P:Teraz się z nich śmieję. W czasie kiedy one się działy czułem się bardzo niezręcznie. Też często dostaje pytania czy te doświadczenia były prawdziwe czy zostały wymyślone na rzecz utworu. Były to prawdziwe doświadczenia z dwoma fankami lub po prostu dwoma osobami, które bardzo lubią moją osobę.
Po piosence tego nie widać ale są to dwie osoby. W pierwszej zwrotce pierwsza w drugiej druga. Jestem ciekaw czy ludzie po tekście zrozumieją historię. W pierwszej zwrotce opowiadam historię, gdy to na jakiejś akcji charytatywnej, nie pamiętam niestety nazwy, wystawiona została randka ze mną (śmiech) ale uznałem, że jeżeli zbiorę chociaż te kilkaset złotych to będzie super. Było około 600 zł, więc mówię wow, super ale tak się złożyło, że wygrała to dziewczyna, którą gdzieś tam kojarzyłem, że miała rożne historie z youtuberami. Miała podobno różne zapędy, raz stała pod blokiem pewnego youtubera przez cały dzień i czekała aż ten wyrzuci śmieci, żeby zobaczyć w której klatce mieszka.
WK: Wiedziałeś o tym przed tym wygranym przez nią spotkaniem?
P: Tak (śmiech) Więc te spotkanie, kolacja były bardzo…Bałem się troszeczkę. No ale odbyło się to, zjedliśmy fajną kolację, trochę porozmawialiśmy. Natomiast po kolacji ona jakby zapytała czy pójdziemy ewentualnie teraz na drinka… Powiedziałem, że no wygrała kolację i nic poza tym. Chciałem być jak najbardziej miły i dostałem też prezent za co bardzo dziękuję. Dostałem koszulkę Nike, dostałem cheetosy bo moi widzowie, wiedzą, że uwielbiam cheetosy. Po tym się rozeszliśmy i okazało się, że dziwnym trafem idziemy w tym samym kierunku, na ten sam tramwaj. To była pierwsza historia i była prawdziwa. To też było ostatnie nasze spotkanie.
WK: A druga historia?
P: Pochodzę z małego dość miasta, Jastrzębia Zdroju. To było jeszcze jak mieszkałem w Krakowie czyli 2,5 godziny drogi autobusem bezpośrednio z Krakowa do Jastrzębia. I w tej trasie, przez połowę drogi nie wiedziałem właściwie, że jedzie tym busem ktoś kto mnie zna. W połowie trasy dosiadła się do mnie dziewczyna bo koło mnie było wolne miejsce. Powiedziała wtedy, że mnie zna z Youtube’a i, że w zasadzie to wsiadła tutaj bo zobaczyła mnie i uznała, że chce wykorzystać moment, możliwe żeby porozmawiać. Dojechaliśmy do mnie do jastrzębia i ona w ogóle nie była z Jastrzębia…. Troszeczkę poczułem się za nią odpowiedzialny bo to nie było jej miasto, nie wiedziałem jak ma wrócić, więc poczekałem z nią na autobus powrotny do Krakowa i straciła kolejne 2,5 godziny, no ale porozmawialiśmy sobie i było to trochę mniej szkodliwe ale dalej ciekawe, że ktoś wsiadł by porozmawiać i tym samym poświęcił na to sporo czasu, co doceniam. Jakby… to było urocze ale nie róbcie tak więcej.
WK: Mimo tych dwóch dość dziwnych historii masz spore wsparcie fanów. Ogólnie widzę, że w Twoim wypadku fani to bardzo ciekawy temat. Ostatnio na twoim Insta story mogliśmy zobaczyć jak pewna fanka nagrała ci wiadomości głosowe, w których bardzo pozytywnie opiniuje twój album.
P: Taaak, naprawdę są niesamowici i doceniam to, że nie wiem jakim cudem ale stworzyliśmy na moim youtubie świetną społeczność, która wzajemnie się wspiera, masa ludzi w ogóle poznała się dzięki tym filmikom. Dużo osób się zaprzyjaźniło na grupie na Facebooku. Najlepsze co usłyszałem w tej mojej małej przygodzie muzycznej to to, że to niesłychane, że jeszcze kilka lat temu rozbawiałem fankę do łez filmikami a teraz te łzy są ze wzruszenia przy słuchaniu mojej muzyki. I to mnie tak mega uderzyło, że przede wszystkim ta osoba mnie przyjęła jako muzyka a nie tylko youtubera i, że ze mną została. Też widzę, że umiem docierać do wielu różnych emocji, to jest super.
WK: Mam nadzieję, że tych pozytywnych emocji w okolicznościach wyjścia twojej płyty będzie o wiele wiele więcej. Na koniec- jak byś zachęcił osoby, które cię nie znają do posłuchania twojej płyty?
P: Przede wszystkim zaproponowałbym odpalenie im „5173” bo myślę, że z całego albumu to ten utwór najbardziej oddaje jego klimat , jak i być może klimat moich dalszych produkcji. Jeśli ktoś odnajduje się w polskich klimatach alternatywnych, to ten album z pewnością powinien go zaciekawić! 🙂
Jeśli tak jak nas zaintrygował was Patryk Szczepanik to gorąco zapraszamy do słuchania jego albumu oraz śledzenia go na jego social mediach: