Recenzja: Krzysztof Cugowski – Przebudzenie

Jakie jest „Przebudzenie” Krzysztofa Cugowskiego?

Wydawca bardzo ładnie określił jaka technicznie jest ta płyta, gdzie upatrywać źródeł piosenek i dlaczego ich ilość jest taka, a nie inna. Zanim otrzymałem swój egzemplarz krążka, zaciekawił mnie następujący tekst: „Album ma długość klasycznego zestawu 10 piosenek, nie przekraczających 45 minut. Tak jak kiedyś, gdy muzyka była tworzona z myślą o umieszczeniu jej na płycie winylowej” – w taki sposób od strony technicznej zapowiada album jego wydawca.

To prawda – krążek z wyglądu przypomina płytę winylową, co bardzo ładnie ze sobą kontrastuje.

FullSizeRender

Po przesłuchaniu płyty stwierdziłem, że artysta marnował się przez ostatnie lata w Budce, a przypomnijmy, że grali razem ponad czterdzieści lat. Porównując Budkowe utwory do tej płyty, były to piosenki, ocierające się o disco-polo, szlagiery śląskie i typowe pioseneczki do kotleta.

Ta płyta jest zupełnie inna, mamy tu bardzo dobre teksty, które nie powinny się marnować w szufladzie, idealnie wpasowujące się w nasze realia, zaaranżowane muzycznie tak, że wręcz czuć tę świeżość, rześkość, młodość.  Charakterystyczny głos Cugowskiego oczywiście bije po uszach i jest w każdym utworze petardą. Kiedy wokalista bierze interwał, to kolana miękną z wrażenia. Album jest znakomity jako całość i jako każdy utwór z osobna.

„Przebudzenie” Cugowskiego otwiera promujący płytę singiel „ W obcym mieście”- od razu słyszymy znajome dźwięki, które już mogliśmy usłyszeć w teledysku. Później mamy już festiwal hitów, począwszy od kolejnego kawałka „Ona” przedstawiającego z początku delikatność gitary, by następnie rozwinąć się w dobry rockowy kawałek.

„Cień” to dla mnie majstersztyk, świetnie dobrane partie gitarowe, nieprzeszkadzający chórek i gdzieś w tle wpleciona elektronika, która już bardziej jest słyszalna w drugiej połowie albumu i wyjątkowo pasuje do całości. W tytułowym „Przebudzeniu” wyjątkowości utworu nadają bębny Bryana Mantiana i partie gitarowe. Szybkie i skoczne „Milcz” i ballada „ Szczęście” wprowadzają słuchacza w odmienny stan raz zadumy, raz euforii. „Nieskończenie” jest dla mnie faworytem całej płyty, gdyż ma „to coś” w sobie, które mnie przyciąga- mogę słuchać w kółko tego utworu. Trzy ostatnie kawałki nie odbiegają od całości, zaskakują i udowadniają, że Krzysztof jeszcze ma wiele do powiedzenia o swoim jakże niezwykłym talencie. W ostatnim kawałku chór Sound’N’Grace pięknie finiszuje płytę razem z Krzysztofem Cugowskim.

Album „Przebudzenie” jest nową twarzą Krzysztofa Cugowskiego, ale nadal ubranego w jego stare szaty. Krążek powinien przyciągnąć fanów, którzy od wielu lat słuchają muzycznych dokonań artysty.

Po przesłuchaniu całości jestem już oświecony i wiem, że Krzysztof Cugowski zrobił dobry krok rozstając się z Budką Suflera i odcinając się od Romualda Lipko, który chyba go ograniczał artystycznie. Nie szukając drugiego dna w tytule płyty – należy podsumować, iż dobrze, że wokalista przebudził się i idzie swoją drogą artystyczną.

Utowry z albumu usłyszymy w dobrych stacjach radiowych za wyjątkiem RMF FM, które odmówiło promocji krążka oceniając, iż nie zawiera on „żadnych hitów”, z czym się absolutnie nie zgadzam!

Na koniec warto wspomnieć, że płyta powstała dzięki zaangażowaniu jej producenta Stefana Gąsieniec. Mam nadzieje, że ta współpraca będzie początkiem czegoś większego – nowej jakości Krzysztofa Cugowskiego.

Gorąco polecamy !

Krzysztof Trefon

 

 

Wydawca: Rockers Publishing s.c.

[ad id=”17551″]

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.