Patrick Radden Keffe „Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego” Recenzja książki

Słyszałam o epidemii opioidowej w Stanach Zjednoczonych, o rzeszach uzależnionych ludzi. O ogromnej tragedii chorych, którym lek przeciwbólowy OxyContin miał pomóc, a ostatecznie okazał się ich zgubą. Do tej pory nie miałam jednak okazji dowiedzieć się więcej na temat tych, którzy w dużej mierze ponoszą odpowiedzialność za ten wielki dramat zarówno społeczny, jak i jednostkowy. Sięgnęłam więc po książkę „Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego” Patricka Raddena Keffe. Jeśli jesteś ciekawa/ ciekawy wrażeń z lektury tego reportażu, zapraszam do recenzji.

Gdy tylko dowiedziałam się, że wydawnictwo Czarne planuje w Serii Amerykańskiej wydać reportaż o rodzinie Sacklerów – właścicielach koncernu farmaceutycznego Purdue Pharma – firmy produkującej OxyContin, pomyślałam – bardzo chcę to przeczytać. Jako, że Patrick Radden Keefe jest też autorem innego bardzo dobrego reportażu „Cokolwiek powiesz, nic nie mów”, a Seria Amerykańska to najczęściej gwarancja wysokiej jakości, moje oczekiwania wobec lektury „Imperium bólu…” były bardzo duże. I absolutnie się nie zawiodłam!

Według mnie ta książka to „must have” dla wielbicieli reportaży.

Dziennikarska praca robi wrażenie

Chciałabym zacząć od końca, czyli od „Posłowia”, w którym Patrick Radden Keefe opowiada o drodze, którą przeszedł, żeby napisać „Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego”. Najpierw temat OxyContinu nie leżał w centrum jego dziennikarskich zainteresowań. Stanowił coś dodatkowego. Gdy dowiedział się jednak, że za produkcją, sprzedażą i podstępnym marketingiem tego leku stoi rodzina Sacklerów, znana z działalności filantropijnej i nieskazitelnej opinii, postanowił dokładniej zbadać sprawę. To zaowocowało artykułem w „New Yorkerze” w 2017 roku i odzewem ze strony setki osób. Z Patrickiem Raddenem Keffe kontaktowali się ci, których dotknął problem uzależnienia od OxyContinu. Praca nad książką okazała się dla dziennikarza wielkim wyzwaniem. O familii Sacklerów ciężko było bowiem zdobyć informacje, które pokazywałyby prawdę, zrywałyby z idealnym, starannie wypracowanym wizerunkiem, który baronowie przemysłu farmaceutycznego budowali od lat. Autorowi udało się jednak przełamać pewną swoistą zmowę milczenia. Zgłaszali się do niego dawni pracownicy Purdue Pharma oraz znajomi Sacklerów. Czuli potrzebę, żeby przedstawić swój punkt widzenia, często bardzo odmienny od tego jakim rodzina przedsiębiorców karmiła zwykle opinię publiczną. Patrick Radden Kaffe podkreśla w swoim reportażu, że mimo iż skupił się na producentach OxyContinu, to epidemia uzależnień nie jest wyłącznie ich winą. Słusznie zauważa, że w powszechnym użyciu były różne leki opioidowe wytwarzane przez inne firmy farmaceutyczne.

Do tragicznej sytuacji w Stanach Zjednoczonych w ogromnej mierze przyczynili się również skorumpowani urzędnicy z Agencji Żywności i Leków oraz na przykład lekarze.

Portret rodzinny

Książka „Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego” opowiada o różnych pokoleniach rodziny Sacklerów. Wyłania się z niej obraz nieograniczonej żądzy pieniądza i władzy oraz całkowity brak etycznej refleksji nad własnym postępowaniem.

Wśród bohaterów reportażu moją szczególną uwagę zwróciło dwóch mężczyzn: Arthur i Richard Sacklerowie. Im też Patrick Radden Kaffe poświęca bardzo wiele miejsca.

Arthur był tym od którego wszystko się zaczęło. Już od najmłodszych lat wykazywał

zmysł przedsiębiorczości i charakteryzował się rozlicznymi zainteresowaniami. Ostatecznie był nie tylko lekarzem, ale też bardzo zdolnym ( a z niektórych wypowiedzi w książce wynika, że wręcz genialnym) specem od reklamy medycznej. I to właśnie Arthur Sackler kupił dla swoich braci – . Mortimera i Raymonda – niewielką firmę farmaceutyczną Purdue Frederick. Sam zaś przejął rolę cichego partnera. To również Arthur Sackler zainicjował perswazyjny i nieuczciwy sposób reklamy leków. Był między innymi odpowiedzialny za kampanie reklamowe Librium i Valium – leków uspokajających od koncernu Roche. Arthur Sackler w swoich przekazach reklamowych stosował taktykę ukrywania, że środki te mogą wywoływać skutki uboczne i przede wszystkim, że są potencjalnie uzależniające. Tę optykę przejęto w późniejszych latach w marketingu OxyContinu. Patrick Radden Kaffe przedstawia nie tylko działalność zawodową Arthura Sacklera, ale też filantropijną, jego wielką pasję do sztuki. Nie brakuje też fragmentów o skomplikowanym życiu rodzinnym mężczyzny.

Bardzo inteligentny, obdarzony wielkim ego, skryty, rozważnie budujący swój publiczny wizerunek. Bezwzględny hipokryta. Taki obraz Arthura Sacklera wyłania się z reportażu.

Hipokrytą można też z pewnością nazwać Richarda Sacklera, syna Raymonda Sacklera i bratanka Arthura. Richard Sackler uważał, że rodzinna firma powinna zająć się przede wszystkim produkcją leków przeciwbólowych. To w trakcie działalności Richarda Sacklera został opracowany silny przeciwbólowy lek opioidowy OxyContin. W późniejszych latach, gdy nieuczciwe praktyki Sacklerów ujrzały światło dzienne i jasne stało się, że celowo wprowadzali chorych i lekarzy w błąd, twierdząc, że OxyContin jest bezpieczny i nie uzależnia, Richard Sackler wydawał się zupełnie to ignorować. Był obojętny, nieczuły na tragedię ofiar OxyContinu. Cały czas liczyły się dla niego tylko i wyłącznie zyski.

Mnogość wątków

Reportaż Patricka Raddena Keefe to nie tylko opowieść o Sacklerach. Ze względu na to, że książka obejmuje rozległy przedział czasowy, czytelnik otrzymuje różnorodne tło społeczne i obyczajowe. Przeplatają się tu takie wątki jak kulisy rozpraw sądowych i śledztw, działania branży farmaceutycznej w ogóle, a w końcu poruszające świadectwa ofiar. Wśród osób, którzy dążyli do tego, żeby Sacklerowie ponieśli odpowiedzialność za swoje czyny szczególną uwagę zwracają fotografka Nan Goldin i Barry Meier dziennikarz śledczy „New York Timesa”.

„Imperium bólu. Baronowie przemysłu farmaceutycznego” ze względu na tematykę, wielość bohaterów, motywów, informacji wymaga dużego skupienia. W moim odczuciu to nie jest książka, którą połknie się ekspresowo. I choć przeczytanie jej zajęło mi sporo czasu, to zdecydowanie było warto!

Póki co to na pewno jeden z lepszych reportaży tego roku.

Napisz komentarz

Adres e-mail nie będzie opublikowany i widoczny

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.